Lista wpływowych nazwisk, które odrzuciły posadę głównego projektanta w Diorze, powiększyła się o Marca Jacobsa. Jak podaje branżowy "WWD", amerykański projektant nie jest już faworytem do objęcia schedy po Johnie Galliano i "nie dlatego, że Christian Dior nie chce Jacobsa, ale dlatego, że raczej Jacobs nie chce Diora".
Podał zaporową cenę 10 mln dol. za przyjęcie nowego stanowiska (to rekordowe honorarium w świecie mody) i zażądał innych świadczeń. Pomimo negocjacji z szefami marki, nie doszło do porozumienia i rozmowy ostatecznie zerwano. Jacobs zostaje więc w domu mody Louis Vuitton.
Lista kandydatów coraz dłuższa
Propozycję Diora odrzucili też: Azzedine Alaia, Phoebe Philo z Celine, Riccardo Tisci z Givenchy, Nicolas Ghesquiere z Balenciagi, Alber Elbaz z Lanvin i Sarah Burton z domu mody Alexander McQueen. "Czy jest w ogóle ktoś, kto chce tej pracy?" - pyta magazyn "Vogue".
- Im więcej upływa czasu, tym mniej prawdopodobne jest to, że ktoś sensowny przyjmie tę posadę. Bo padło za dużo nazwisk i każdy następny kandydat będzie wiedział, że nie jest pierwszym wyborem – ocenia Carine Roitfeld, jedna z najbardziej wpływowych osób w branży mody, była naczelna paryskiej edycji "Vogue'a".
Dior bezskutecznie szuka następcy Galliano od ośmiu miesięcy, po tym, jak wyrzucił kreatora po pijackim skandalu antysemickim, w czasie którego obraził dwie osoby i wykrzyczał, że "kocha Hitlera". Stanął przed sądem i został skazany na karę grzywny.
W tym czasie ludzie mody, jak np. Manolo Blahnik i naczelna włoskiego "Vogue'a", kilkakrotnie wstawili się za zwolnionym Brytyjczykiem.
- Rozwiązanie dla Diora i zarazem jego zbawienie to przywrócenie do pracy Johna – zawyrokowała wpływowa Franca Sozzani. Podobnego zdania jest Blahnik. - Widziałem go ostatnio na weselu Kate Moss. Nie dotknął drinka, choć wokół było mnóstwo alkoholu. To, co powiedział na wiosnę, było przerażające, ale zrobił to pod wpływem alkoholu i narkotyków. To nie powód, by zniszczyć taki talent – stanął w jego obronie.
Czy wróci skruszony Galliano?
Jak podaje "WWD", teraz Dior prowadzi rozmowy z młodymi amerykańskimi projektantami Alexandrem Wangiem i Jasonem Wu oraz Rafem Simonsem, który pracuje w domu mody Jil Sander. Jednak ich kandydatury są mało prawdopodobne – są wschodzącymi gwiazdami i nie mają doświadczenia w tworzeniu haute couture, z czego słynie starzejący się Dior.
Firma podobno testuje reakcje rynku na ewentualny powrót dawnego mistrza. W czym wtórują media. "Jest tylko jeden człowiek, który może wypełnić tę lukę. To skruszony John Galliano" – podsumował "Vogue", który uchodzi za biblię branży. I nie jest to odosobniona opinia.
Źródło: Vogue, WWD, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: materiały prasowe