"Latamy na granicy ryzyka"

Piknik lotniczy w Góraszce
Piknik lotniczy w Góraszce
Źródło: TVN24

Ci wspaniali mężczyźni w ich wspanaiłych maszynach, czyli akrobacje lotnicze w wykonaniu najlepszych pilotów. To atrakcje corocznego, 13 już pikniku w podwarszawskiej Góraszce.

Widzowie zgromadzeni na imprezie zobaczyli akrobacje lotnicze w wykonaniu siedmiokrotnego mistrza Polski w tej dyscyplinie - Roberta Kowalika.

"Strach to naturalna rzecz"

W rozmowie z dziennikarzami Kowalik, na co dzień pilot samolotów pasażerskich, powiedział, że najistotniejsza dla osoby zajmującej się akrobacją lotniczą jest rozwaga i opanowanie. - Strach jest naturalną rzeczą. Jeśli ktoś się nie boi, to musi się zastanowić, czy powinien nadal latać - dodał. A akrobacje bywają niebezpieczne nawet dla doświadczonychj pilotów.

"Przybieramy na wadze kilkaset kilo!"

- Trzeba sobie zdawać sprawę, że w czasie akrobacji pilot jest poddawany przeciążeniom, to znaczy pilot jest 10 razy cięższy. Wtedy wargi opadają w dół, ręce opadają, ciężko jest je podnieść do góry. To są właśnie te dolegliwości. Czasami przy zbyt dużych przeciążeniach potrafi krew odpłynąć z mózgu i może dojść do chwilowej utraty przytomności - wyjaśnił Kowalik - Wszystkie akrobacje musza być oparte na bezpieczeństwie. Nikt nie jest ryzykantem chcemy pokazać publiczności jak najwięcej, ale nie na pograniczu ryzyka - zapewnił.

Imprezę oficjalnie otworzyła prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz wraz z płk. Jerzym Główczewskim, który w czasie wojny służył w 308 Dywizjonie Myśliwskim Wielkiej Brytanii. W otwarciu uczestniczy także prezes Fundacji "Polskie Orły" - organizatora imprezy - Zbigniew Niemczycki.

Według organizatorów imprezę, jak co roku, może odwiedzić około 40 tys. widzów. Mieszkańcy stolicy zgromadzeni na pikniku mogli podziwiać m.in. przelot samolotów myśliwskich F-16, śmigłowców wojskowych, a także akrobacje lotnicze złotego medalisty w akrobacji samolotowej, Litwina Jurgisa Kairysa. W niedzielę ponadto publiczność zobaczy myśliwce Mig-29 i Grupę Akrobacyjną "Żelazny". W pikniku poza pilotami z Polski biorą udział przedstawiciele: Niemiec, Litwy, Węgier, Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych.

Jedną z atrakcji pikniku są zabytkowe samoloty z czasów II wojny światowej - Spitfire i Dakota, wchodzące w skład Królewskich Sił Powietrznych Wielkiej Brytanii. Ich przylot miał upamiętnić udział brytyjskich pilotów w operacji "Wildhorn I", znanej w Polsce jako "Most nr 1". W kwietniu 1944 r., podczas tej akcji, ewakuowano m.in. zastępcę szefa sztabu Komendy Głównej AK gen. Stanisława Tatara.

Największy taki piknik

Odbywający się od 1996 r. piknik to największa w rejonie stolicy impreza lotnicza o rodzinnym charakterze, corocznie odwiedza ją kilkadziesiąt tysięcy widzów. Cały dochód z pikniku, podobnie jak w latach poprzednich, zostanie przeznaczony na konserwację zabytkowych samolotów posiadanych przez fundację "Polskie Orły", a także na pomoc charytatywną m.in. wdowom i sierotom po poległych policjantach.

kaw

Źródło: PAP, tvn24.pl

Czytaj także: