Paryż, wielka moda, kreatorzy i modelki - w tym roku na francuskim Fashion Week nie liczą się jednak kolekcje, ale seksualność modelki - w cenie są osoby transseksualne i transgenderowe, które zamazują różnice pomiędzy płciami. Czy to kolejny kaprys zblazowanego światka mody, czy też rzeczywiście nowy trend?
Hitem tegorocznych pokazów w Paryżu nie jest najnowsza kolekcja Louisa Vuittona (inspirowana najwyraźniej kosmicznym wyścigiem zbrojeń po stronie sowieckiej) ani zmysłowe i kobiece kreacje Elie Saab, ale model Andrej Pejic. Pół-Serb, pół-Australijczyk odkryty został kiedy sprzedawał hamburgery w McDonaldzie w Melbourne. Z początku wszyscy myśleli, że jest dziewczyną. Pejic przyznaje się, że od lat eksperymentował ze swoim wyglądem, chcąc bez operacji plastycznych i sztucznych piersi upodobnić się do kobiety.
Jego mieszana, damsko-męska uroda przykuła uwagę takich sław jak Paul Smith, Marc Jacobs czy Jean Paul Gaultier. Ten ostatni dedykował młodziutkiemu (19 lat) chłopakowi całe show, obsadzając w roli modeli tylko osoby o androgenicznej urodzie.
"Nieważne, co mają w spodniach, ważne, jakie to spodnie"
Inną sławą transgenderową jest Lea T, brazylijska modelka-model. Ostatnio brytyjski miesięcznik "Love" poświęcił jej i kwestii transgenderowości cały numer. - Ci ludzie są piękni. Nieważne, co mają w spodniach. Ważne, jakie noszą spodnie - skomentowała redaktor naczelna pisma we wstępniaku.
Pejic podbił nawet serce wielkiej modelki Karoliny Kurkovej. Piękna Czeszka zapewniła, że wspiera jego styl. - Robi świetną robotę, doskonale wygląda na wybiegu, a jeśli dobrze czuje się w kobiecych ubraniach, tym lepiej - powiedziała.
Źródło: Reuters