Świat słyszał już o wielu sposobach okradania jubilerów, łącznie z polską specjalnością - wjeżdżaniem samochodem w witryny pełne kosztowności - na czele. Jednak o takiej historii, jaka właśnie zdarzyła się w indyjskim Bombaju słyszy się naprawdę rzadko...
Do jubilera, nowego w branży, przyszedł klient i wybrał kosztowności, które chciał kupić. Nie był do końca zdecydowany, spieszył się i sprawiał przy tym wrażenie tak uczciwego, że zdołał przekonać właściciela salonu, by ten przysłał swoją pracownicę z precjozami do jego pokoju hotelowego.
Tak też się stało i pracownica salonu zjawiła się u klienta. Wtedy jednak zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Mężczyzna zaczął zachowywać się tak, jakby już był właścicielem klejnotów, kazał kobiecie spisać detale poszczególnych sztuk biżuterii, a potem... zahipnotyzował ją.
Potem spokojnie zabrał klejnoty i odszedł, zostawiając zszokowaną pracownicę jubilera, który tym samym stał się uboższy o 160 tysięcy dolarów.
Policja przyznaje, że dochodzenie będzie trudne, bo nie ma nawet podobizny rabusia - w salonie jubilerskim nie działały kamery przemysłowe.
Źródło: Al Arabiya