Do groźnego wypadku doszło podczas jednego z egzaminów na prawo jazdy w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Częstochowie. Egzaminowana kobieta podczas wykonywania manewru na placu pomyliła gaz z hamulcem i rozpędzonym samochodem wjechała w betonowy płot, rozbijając go i wyjeżdżając wprost na drogę publiczną. Skończyło się tylko na strachu i poważnych zniszczeniach.
Jak powiedział w rozmowie z tvn24.pl dyrektor częstochowskiego WORD Maciej Wawrzkiewicz, egzaminator zachował się w pełni profesjonalnie. - Jego pierwszym odruchem było wyjęcie kluczyków z samochodu i unieruchomienie go - podkreślił dyrektor.
Jak udało nam się dowiedzieć, samochód był wynajęty przez WORD i miał pełne ubezpieczenie. - Takie zdarzenia są traktowane jak wypadki z naszej winy, czyli właściciela pojazdu - zaznaczył Wawrzkiewicz.
Zdarza się
Zgodnie z prawem kobieta egzaminu nie zdała, bo "stworzyła zagrożenie w ruchu". Z informacji, jakie przekazał dyrektor WORD w Częstochowie, wynika, że wypadki na placu manewrowym zdarzają się tam mniej więcej raz w roku. - Nie spodziewałem się jednak, że ktoś sforsuje betonowe ogrodzenie - przyznał w rozmowie z nami Wawrzkiewicz.
I podkreśla, że ze strony WORD wszystko odbyło się zgodnie z przepisami. - Ta osoba przyszła na egzamin z zaświadczeniem, że ukończyła pełne szkolenie, że zdała egzamin wewnętrzny, że zna wszystkie mechanizmy sterowania pojazdem i nadaje się do jazdy. Ja nie wiem, jak ta pani jeździła wcześniej - powiedział nam Wawrzkiewicz. Pytany, czy jego zdaniem powodów takich zdarzeń należy szukać w złym i nieskutecznym szkoleniu przyszłych kierowców stwierdził: - Tak, to są problemy w szkoleniach.
Co się musi zmienić
Według ekspertów, z którymi rozmawialiśmy, tak ekstremalne przypadki są rzadkie, ale można by je wykorzystać do zwrócenia uwagi na poziom szkolenia kierowców. - Coś nie tak było w procesie szkolenia. Przecież to instruktor wydaje zaświadczenie o tym, że kursant jest przygotowany do egzaminu. On ponosi za takie zaświadczenie odpowiedzialność - zauważa Tomasz Matuszewski z WORD w Warszawie.
I przekonuje, że ten przypadek może być doskonałym przykładem, aby skierować apel do instytucji nadzorujących szkolenia kierowców. Szkoły jazdy - z mocy ustawy o kierujących pojazdami - powinny być nadzorowane przez odpowiednie dla danego terenu starostwo. - Dlaczego nastąpił taki wypadek? Kto dopuścił tę osobę do egzaminu? W mojej ocenie ona miała bardzo małe kwalifikacje - pytał Matuszewski. Potwierdził też opinię dyrektora częstochowskiego WORD o profesjonalnym zachowaniu egzaminatora. - Zrobił wszystko, co mógł - zapewnił Matuszewski.
Kto kontroluje?
Zgodnie z prawem pieczę nad ośrodkami szkolenia kierowców mają starostwa. To starosta, za pośrednictwem wyznaczonych osób, ma prawo sprawdzić całą dokumentację szkolenia, w tym zajęcia, jakie były przeprowadzane z kursantem. Art. 43. ust. 1. ustawy o kierujących pojazdami mówi, że "Starosta, o którym mowa w art. 28 ust. 3, sprawuje nadzór w zakresie zgodności prowadzenia szkolenia osób ubiegających się o uzyskanie uprawnień do kierowania motorowerem lub pojazdami silnikowymi, kursu dla kandydatów na instruktorów i kandydatów na wykładowców oraz dla instruktorów i wykładowców, z wymaganiami określonymi w przepisach ustawy(...)".
Dodatkowo ze starostą współpracować może także odpowiedni Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego. Art. 43. ust. 3 mówi, że "starosta zawiera porozumienie z dyrektorem wojewódzkiego ośrodka ruchu drogowego określające warunki udziału przedstawiciela wojewódzkiego ośrodka ruchu drogowego w kontroli". Jednak to starosta musi zabezpieczyć środki finansowe na tego typu kontrole.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: YouTube