Były minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski omal nie spóźnił się na samolot do Krakowa po tym, jak były szef MSWiA Ludwik Dorn przez pomyłkę wziął jego teczkę zamiast swojej. Wszystko działo się, kiedy panowie zmieniali się jako goście w wieczornych programach publicystycznych w TVN24.
Ludwik Dorn razem z Ryszardem Kaliszem byli gośćmi "Faktów po Faktach" w TVN24. Program skończył się kilka minut przed godz. 20. O godz. 20 zaczynała się "Kropka nad i", w której jednym z gości był Zbigniew Ćwiąkalski. Były minister sprawiedliwości zdziwił się, kiedy okazało się, że teczka, z którą miał zamiar wyjść po zakończeniu programu, nie jest jego. Swojej, choć jak mówi "zapobiegliwie ukrył ją pod płaszczami", nie mógł znaleźć.
Wykalkulował sobie szybko, że z teczką musiał wyjść Ludwik Dorn, który opuścił studio pół godziny wcześniej, bo Ryszard Kalisz teczki nie miał. Ćwiąkalski zdradził, że w teczce były m.in. klucze do domu, karty wstępu czy kalendarz. Obawiał się też, że Dorn zawiadomiony o sprawie nie zdąży wrócić do studia, a były minister sprawiedliwości spieszył się tego wieczoru na samolot do swojego rodzinnego Krakowa.
Dorn wrócił jednak dość szybko, za zamieszanie przeprosił, teczkami się wymienił i zdążył nawet obrazić się na operatora kamery, że filmuje zabawną sytuację. Upewniwszy się, że Ćwiąkalski jest starszy od niego, przepuścił go w drzwiach i obaj panowie opuścili budynek stacji.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24