- Michael Jackson był przekonany, że nie dożyje powrotu na scenę, albo ktoś go zabije podczas koncertu na żywo. Prosił, żebym uważał na jego dzieci – wyznał magazynowi People Matt Fiddes, ochroniarz legendarnego króla popu. Piosenkarz chciał nosić kamizelkę kuloodporną podczas koncertów w Londynie, do których nigdy nie doszło, bo zmarł trzy tygodnie wcześniej.