Grajewscy policjanci oniemieli ze zdumienia, kiedy po pościgu zatrzymali terenowego opla. 12-letni kierowca ledwie wystawał zza kierownicy, zaś na fotelu pasażera siedział jego 50-letni ojciec. Mężczyzna był tak pijany, że sam nie był w stanie prowadzić auta. W oplu znajdował się jeszcze 15-letni kolega kierowcy.
W środowe popołudnie policjanci z Grajewa otrzymali informację, iż po miejscowości Białaszewo (woj. podlaskie) jeździ podejrzanie zachowujący się na drodze terenowy samochód. Kiedy policyjny patrol dał sygnał do zatrzymania się pojazdu, jego kierowca rzucił się do ucieczki.
Wylądował w polu
Policjanci ruszyli w pościg za uciekającym piratem drogowym. Kierowca niebawem stracił panowanie nad samochodem i zjechał w pole. Wielkie było zdziwienie funkcjonariuszy, gdy dopadli do ściganego auta. Za kółkiem siedział mały chłopczyk, który ledwo sięgał nogami do pedałów. Fotel pasażera zajmował jego ojciec. Był nietrzeźwy - alkomat wykazał 3 promile. Okazało się, że rodzic był zbyt pijany, aby samemu poprowadzić. Nakazał więc synkowi odwieźć się do domu. Oprócz niego w samochodzie jechał jeszcze 15-letni kolega kierowcy.
Sprawa skończy się w sądzie
Tatuś, za nakłonienie nieletniego syna do zawiezienia się do domu został ukarany mandatem. Obaj nastolatkowie zostali przekazani przez policję pod opiekę swoich rodzin. Sprawą 12-letniego kierowcy zajmie się teraz sąd rodzinny, który też oceni, czy rodzice właściwie wychowują swoje dziecko.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn 24