Zmiany, które dokonały się na rynku gazu, w tym spadek cen tego surowca pozwolił UE na pokazanie siły wobec Gazpromu bez obaw o odwet z jego strony - uważa analityk think tanku Bruegel Georg Zachmann. Jego zdaniem zarzuty Komisji Europejskiej wobec koncernu nie są polityczne.
- Czas, w jakim pojawiają się zarzuty wobec Gazpromu jest bardzo trudny. Z jednej strony jest on bardzo dobry, ale z drugiej bardzo zły. Jest dobry, bo rozwój sytuacji na rynku gazu pozwala UE na zajęcie bardziej zdecydowanej pozycji (...). Z drugiej jest to zły czas ze względu na sytuację geopolityczną - powiedział Zachmann, który jest ekspertem ds. energetycznych w prestiżowym brukselskim think tanku.
"Nieprzewidywalny rynek"?
Jego zdaniem dyrekcji generalnej Komisji Europejskiej ds. konkurencji dużo łatwiej było podjąć zdecydowane kroki, bez obawy o odwet ze strony Gazpromu, ponieważ mamy bardzo dużo taniego gazu na rynku, a ceny surowca są niskie. Zachmann dodał jednocześnie, że działania UE mogą być zinterpretowane jako część większej gry, która może mieć konsekwencje poza sektorem gazowym. Ekspert uważa, że komisarz ds. konkurencji Margrethe Vestager słusznie podkreślała, że jej decyzja dotyczy firmy Gazprom i nie jest umotywowana politycznie. - Pytanie, czy ta wiadomość będzie usłyszana w Rosji - zastanawia się analityk. Przyznał przy tym, że zawsze jest jakiś polityczny wymiar w sprawach dotyczących konkurencyjności. - Na końcu mamy taką sytuację, że gaz jest tanio produkowany w Rosji i drogo sprzedawany w Europie i na tym biznesie można zarobić bardzo dużo pieniędzy. Pytanie, które było i jest aktualne, sprowadza się do tego, jak te pieniądze są podzielone: czy wszystko idzie do Rosjan, krajów tranzytowych czy zachodnich - podkreślił Zachmann. Jak zauważył, po zmianach na globalnym rynku gazu równowaga energetyczna między Rosją a UE również się zmieniła. - To pozwala teraz stronie europejskiej na pokazywanie siły. Moim zdaniem w długiej perspektywie to jest dobre zarówno dla Gazpromu, jak i dla Rosji, ponieważ w ostatnich latach obserwujemy zmniejszanie się konsumpcji ze względu na wysokie ceny gazu. Jeśli wszystkie firmy zależne od wysokich cen energii przeniosą się do USA, gdzie gaz jest tańszy, nie będzie to dobre ani dla Rosji, ani dla UE - wskazał ekspert. - Jeśli europejski rynek gazu będzie kompletnie nieprzewidywalny, ze względu na wpływ na niego decyzji politycznych, to również nie będzie dobre dla Gazpromu - dodał.
Zarzuty KE
Zachmann przypomniał o odbywających się lub mających się odbyć negocjacjach gazowych w krajach Europy Środkowej i Wschodniej. Rozmowy z Gazpromem prowadzi obecnie m.in. PGNiG. - Nie jest wykluczone, że ceny gazu będą obniżane w negocjacjach (...), ale będzie to wynikało z tego, jaka jest sytuacja na rynku - zaznaczył ekspert. Zwrócił też uwagę na toczące się trójstronne rozmowy gazowe między Rosją i Ukrainą z udziałem KE. - Z perspektywy rosyjskiej jest pewne, że te dwa przypadki są połączone, z perspektywy Brukseli to są dwa kompletnie różne procesy - zaznaczył. W jego ocenie Kreml może teraz inaczej patrzeć na ukraiński rynek gazu. Komisja Europejska zarzuciła w środę rosyjskiej spółce, że niektóre z jej praktyk biznesowych na rynkach Europy Środkowej i Wschodniej są nadużywaniem dominującej pozycji i naruszają prawo konkurencji. Na podstawie swojego dochodzenia KE wstępnie stwierdziła, że Gazprom łamie unijne przepisy antymonopolowe, m.in. poprzez utrudnianie swoim klientom reeksportu gazu.
Autor: mb / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: gazprom-neft.com