Zakończyło się spotkanie ministra pracy i polityki społecznej Władysława Kosiniaka-Kamysza w Berlinie z niemiecką minister pracy Andreą Nahles. Wynik rozmów jest pozytywny dla polskich przewoźników: przepisy ws. płacy minimalnej w Niemczech zostały zawieszone. Tego domagała się Polska na unijnym forum. -
- Z zadowoleniem przyjmujemy informację, że przepisy dotyczące minimalnego wynagrodzenia i obowiązków administracyjnych oraz interpretacji z tym związanych dotyczące tranzytu przez Republikę Federalną Niemiec zostają zawieszone - podkreślił Kosiniak-Kamysz.
- To rozwiązanie wprowadzone przez płacę minimalną, rozszerzone na transport, budzi wątpliwości wielu krajów członkowskich. Z zadowoleniem przyjmujemy dzisiejszą deklarację, choć podtrzymujemy dalej nasze zastrzeżenia co do zgodności [niemieckich przepisów] z prawem europejskim, dotyczące także transportu transgranicznego, jak również kabotażu - dodał minister.
Podkreślił że "Polska, ale też inne kraje Wspólnoty Europejskiej zgłaszały ten problem od kilku tygodni do Komisji Europejskiej, do rządu federalnego, jak również dyskutowały o tym na szczeblu unijnym".
Niemiecka minister pracy Andrea Nahles zastrzegła, że płaca minimalna w wysokości 8,50 euro za godzinę będzie nadal obowiązywała kierowców ciężarówek, które są załadowywane i rozładowywane na terenie Niemiec.
Premier Kopacz: My z naszej strony zrobiliśmy wszystko
Swoje zadowolenie z wyników rozmów wyraziła też premier Ewa Kopacz, która przebywa z wizytą w Paryżu. - Skomasowane, szybkie działania, szybka reakcja na problem, spowodowały, że możemy powiedzieć: na tę chwilę jesteśmy zadowoleni z efektów tych rozmów. Natomiast sprawę trzeba niewątpliwie rozwiązać. Rozwiązanie tej sprawy leży już po stronie Komisji Europejskiej. My z naszej strony zrobiliśmy wszystko - powiedziała dziennikarzom. - Zawieszono wykonywanie zapisów ustawy o płacy minimalnej w stosunku do polskich tranzytowców do momentu opinii Komisji Europejskiej. KE będzie podejmować decyzje po odpowiedzi strony niemieckiej - dodała. Premier podkreśliła, że wprowadzenie ustawy o płacy minimalnej w Niemczech to prawo tego kraju. Dodała jednak, że "akty wykonawcze, rozporządzenia i niekiedy nadinterpretacja, brak elastyczności" powodowały straty dla polskich przedsiębiorstw. W ocenie Kopacz potrzebna jest solidarność w tym, co jest fundamentem Unii Europejskiej. - Polska głęboko w to wierzy, jestem przekonana, że zarówno Francja, Niemcy i wszyscy, którzy są w Unii, wierzą, że jej siłą jest i solidarność, ale też jednolity rynek. Dzisiaj musimy tak dostosować działania, żeby nie podważać jednolitego rynku - zaznaczyła.
W czwartek w tej samej sprawie polska minister rozwoju i infrastruktury Maria Wasiak rozmawiała z niemieckim ministrem transportu i infrastruktury cyfrowej Alexandrem Dobrindtem.
Od 1 stycznia w Niemczech obowiązuje ustawa o płacy minimalnej; stawka za godzinę, która dotyczy zarówno Niemców, jak i obywateli innych państw pracujących w tym kraju, wynosi co najmniej 8,50 euro. Według władz w Berlinie stawka minimalna obowiązuje również kierowców z firm transportowych spoza Niemiec. W praktyce każda firma transportowa, której pojazd przejeżdżałby tranzytem przez terytorium Niemiec, musiałaby płacić swoim kierowcom odpowiednio wysokie stawki.
Wyjaśnienia ws. płacy
Rzecznik Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju Piotr Popa mówił w środę, że Polska nie podziela opinii niemieckiej administracji co do zakresu stosowania ustawy o płacy minimalnej w Niemczech. - Polscy przewoźnicy transportowi są nieproporcjonalnie bardziej obciążani nowymi wymogami administracyjnymi niż wskazywałby na to cel niemieckiej ustawy o płacy minimalnej, jakim jest ochrona pracowników.
Cel ten nie może stać się barierą, która ogranicza wolną konkurencję na rynku międzynarodowych przewozów drogowych - ocenił. Dodał, że Polska ma poważne wątpliwości co do zgodności niemieckiej ustawy z prawem UE i w związku z tym podjęła w tym zakresie działania na forum UE.
KE poprosiła Niemcy o wyjaśnienia ws. przepisów o płacy minimalnej i ich zastosowania w stosunku do zagranicznych kierowców.
Ze źródeł zbliżonych do gabinetu polskiej komisarz wynikało, że zasadnicze wątpliwości KE dotyczą nie samego wprowadzenia w Niemczech płacy minimalnej, która w UE obowiązuje już w 22 państwach, ale zasadności stosowania tych przepisów do transportu, tranzytu i kabotażu na terenie Unii.
Pytania w tej sprawie skierowało do KE obok Polski 12 innych państw UE: Słowacja, Czechy, Węgry, Rumunia, Bułgaria, Słowenia, Chorwacja, Litwa, Estonia, Portugalia, Hiszpania i Irlandia. Ich przedstawiciele spotkali się w ub. piątek w Brukseli z urzędnikami dyrekcji generalnych KE ds. transportu i ds. zdrowia. Jak poinformowano po spotkaniu, padł m.in. postulat, by stosowanie budzących kontrowersje przepisów zostało zawieszone do czasu wyjaśnienia, czy są zgodne z prawem UE.
Autor: mb / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: shutterstock.com