- Polska złożyła skargę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie dyrektywy o delegowaniu pracowników. Zwracamy uwagę na protekcjonistyczny charakter dyrektywy powiedział w czwartek wiceszef Ministerstwa Spraw Zagranicznych Konrad Szymański. Podobną decyzję w czwartek ogłosił rząd Węgier.
Wiceminister spraw zagranicznych Konrad Szymański poinformował, że Polska swoją skargę złożyła 3 października. Zdaniem Warszawy dyrektywa o delegowaniu pracowników ma protekcjonistyczny charakter, który - jak powiedział Szymański - utrudnia realizację traktatowej zasady wolności przepływu siły roboczej i usług.
W czwartek również rząd Węgier poinformował, że zaskarżył do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej znowelizowaną dyrektywę. Zdaniem Konrada Szymańskiego "założenia skargi węgierskiej są podobne" do argumentacji Warszawy.
Szymański dopytywany, czy Polska będzie współpracować z Węgrami w kwestii dyrektywy powiedział: - Współpracujemy w tej sprawie z szerokim gronem państw, czego przejawem jest skuteczne stworzenie koalicji w sprawie specjalnych reguł gry dla transportu międzynarodowego.
Węgierska skarga
Z kolei komunikacie węgierskiego rządu podkreślono, że nowe przepisy w sposób nieproporcjonalny ograniczają swobodę świadczenia usług. "Węgry i Polska we wspólnym oświadczeniu wyjaśniły, że przyjętych przepisów w żadnym razie nie można uznać za wyważone".
"Rozciągnięcie zasady jednakowej płacy za tę samą pracę w tym samym miejscu na swobodę świadczenia usług w istocie nie ma na celu ochrony pracowników oddelegowanych do innych krajów, lecz stanowi środek protekcjonistyczny, służący wyparciu z rynków pracy innych państw członkowskich" – napisano w komunikacie. Rząd Węgier zakwestionował też fakt, że Komisja Europejska nie wycofała się ze swej propozycji, mimo że sprzeciwiło się jej 14 izb parlamentów 11 państw członkowskich, w tym węgierskie Zgromadzenie Narodowe. Węgry uważają za niedopuszczalne przede wszystkim rozciągnięcie przepisów o pracownikach delegowanych na transport międzynarodowy – wskazano.
Wspólne oświadczenie
Budapeszt wyraził nadzieję, że TSUE unieważni zakwestionowaną dyrektywę jeszcze przed 2020 rokiem. Regulacje mają wejść w życie w połowie 2020 roku. Ministrowie państw UE odpowiedzialni za sprawy społeczne zatwierdzili dyrektywę o pracownikach delegowanych 21 czerwca. Przeciwko jej ostatecznemu przyjęciu zagłosowały Polska i Węgry. Od głosu wstrzymały się Łotwa, Litwa, Chorwacja i Wielka Brytania.
Niekorzystna dyrektywa
Nowa dyrektywa jest niekorzystna z punktu widzenia interesów polskich i węgierskich firm. Ogranicza ona okres delegowania pracowników do 12 miesięcy z możliwością przedłużenia o sześć miesięcy na podstawie "uzasadnionej notyfikacji", przedstawionej przez przedsiębiorcę władzom państwa przyjmującego.
Uchwalone przepisy przewidują, że po okresie delegowania pracownik będzie objęty prawem kraju przyjmującego. Dla polskich i węgierskich przedsiębiorców wysyłających pracowników do krajów zachodnich będzie to oznaczało wyższe koszty. Obecne przepisy wymagają bowiem, by pracownik delegowany otrzymywał przynajmniej pensję minimalną kraju przyjmującego, ale wszystkie składki socjalne odprowadzał w państwie, które go wysyła. Zmiany przepisów w tej sprawie przewidują wypłatę wynagrodzenia na takich samych zasadach, jak w przypadku pracownika lokalnego.
Transport drogowy to branża, w której polscy przewoźnicy w Europie radzą sobie bardzo dobrze. To ważna gałąź gospodarki, która tworzy w Polsce dziesiątki tysięcy miejsc pracy. Jest również istotna w wielu innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej.
Autor: mp//sta / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock