Jak pisze "FAZ", Eugen i Jutta prawdopodobnie nie mogliby spędzić wielu kolejnych Bożego Narodzenia w domu z rodzinami, gdyby nie Bożena, Elżbieta, Danuta i inne Polki, które przez lata na zmianę opiekowały się parą, mieszkały z nimi, gotowały i prały, zabierały ich na spacery na wózkach inwalidzkich i pomagały im w wielu innych aspektach życia.
W podobnej sytuacji jest około 300 tysięcy gospodarstw domowych (par lub samotnych seniorów) w Niemczech. Dla porównania około 900 tysięcy osób przebywa w stacjonarnych domach opieki, do których kolejki są długie, a koszty bardzo wysokie.
Autorzy publikacji w kontekście całodobowej opieki nad starszymi osobami używają - łącznie z tytułem - określenia "polska opiekunka". Jednak w materiale wskazano, że chociaż wielu z około 700 tys. opiekunów pracujących w Niemczech faktycznie pochodzi z Polski, to nasze rodaczki i rodacy nie stanowią już większości. Częściej są to Bułgarki i Rumunki.
Niemieckie prawo kontra rzeczywistość
"FAZ" wskazuje, że każdy, kto zagłębi się w temat opieki całodobowej, usłyszy o wielu dylematach. "Na przykład, dlaczego wielu opiekunów otrzymuje wynagrodzenie gotówką" - wskazuje dziennik.
Ponadto stała obecność opiekunki w domu jest w świetle niemieckiego prawa pracy traktowana jako całodobowa gotowość do pracy, za którą należy się co najmniej płaca minimalna. Prawo wymaga ponadto 11 godzin nieprzerwanego odpoczynku, co w praktyce oznaczałoby system zmianowy.
Zatrudnienie trzech czy czterech osób i spełnienie wszystkich norm kosztowałoby nawet ponad 12 tysięcy euro miesięcznie, co dla większości rodzin jest nieosiągalne.
Związki zawodowe wskazują też na brak kontroli warunków zatrudnienia i ryzyko wykonywania czynności pielęgnacyjnych bez odpowiednich kwalifikacji.
Branża odpiera te zarzuty. - Dla opiekunek z krajów Europy Wschodniej wynagrodzenie netto wynosi zazwyczaj około 2000 euro miesięcznie. Do tego dochodzi bezpłatne wyżywienie i zakwaterowanie, co odpowiada mniej więcej 3000 euro netto za pracę, która jest daleka od bycia pracą 24-godzinną - przekonuje Frederic Seebohm, dyrektor Federalnego Związku Opieki Domowej i Pielęgniarstwa (VHBP).
Rząd szuka wyjścia z impasu
Rząd federalny przyznaje jednak, że obecne przepisy są niewystarczające. - Wielu potrzebujących opieki i ich rodzin zdecydowało się w Niemczech na skorzystanie z usług opiekunek mieszkających w domu. Ten model niesie jednak obecnie znaczne ryzyka dla obu stron. Chcemy przedstawić nową propozycję w tej sprawie - zaznacza Katrin Staffler, pełnomocniczka rządu ds. opieki (CSU).
Jednocześnie eksperci przyznają, że "nie istnieje łatwy do wdrożenia model" zapewniający legalną podstawę dla takiej opieki. Rozważane są m.in. wsparcie finansowe i "mix opiekuńczy", który zakładałby ograniczenie praktyki całodobowej opieki ze strony jednej osoby, na przykład za sprawą włączenia w to członków rodziny.
VHBP wskazuje na rozwiązania funkcjonujące we Włoszech, Francji i Szwajcarii, czy Austrii gdzie opieka całodobowa została uregulowana prawnie. W tym ostatnim kraju opiekunowie są traktowani jako niezależni wykonawcy, którzy - podobnie jak wszyscy samozatrudnieni - mogą swobodnie ustalać godziny pracy, mają też pełne ubezpieczenie społeczne.
Szef VHBP przyznaje, że wszyscy zaangażowani w rozwiązanie tej kwestii zdają sobie sprawę, że 90 procent modeli opieki nie spełnia norm prawnych, a zatem jest nielegalnych.
- Federalnemu ministerstwu pracy i spraw socjalnych wydaje się brakować woli do uregulowania tej kwestii. System opieki zdrowotnej potrzebuje każdej pomocy, która eliminuje potrzebę korzystania z domów opieki. Najwyraźniej jednak niedobór opiekunów nie jest jeszcze wystarczająco dotkliwy - ocenia Frederic Seebohm.
Autorka/Autor: Jan Sowa
Źródło: FAZ
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock