Jeśli Europa bardzo twardo potraktuje Grecję, kraj ten może zwrócić się ku Rosji, Turcji lub Chinom - mówi PAP ekonomista prof. Stefan Krajewski. Ocenia jednocześnie, że dalsze finansowanie Grecji przez Unię może skutkować groźnym w skutkach zachwianiem sytuacji politycznej w Europie.
Szef Rady Europejskiej Donald Tusk zwołał na wtorek szczyt przywódców krajów strefy euro w sprawie Grecji po niedzielnym referendum w tym kraju. Przeciwko przyjęciu warunków zagranicznej pomocy mającej ratować kraj przed bankructwem zagłosowało 61,31 proc. uczestników referendum.
Będzie kłopot?
Zdaniem prof. Krajewskiego, Grecję i Unię Europejską czeka najprawdopodobniej paromiesięczny proces stopniowego "dogadywania się" nakierowany na to, aby Grecja nie opuściła jednak strefy euro, a w perspektywie kilku lat stała się "w miarę normalnym krajem UE". Ekspert z Uniwersytetu Łódzkiego przekonuje, że przyszłość Grecji w UE to przede wszystkim problem polityczny, a w mniejszym stopniu ekonomiczny. Jak mówi, "trzej wielcy", czyli Europejski Bank Centralny, Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Unia Europejska mogliby darować Grekom dotychczasowe zadłużenie, a nawet pożyczyć kolejne kwoty, ale wówczas - zdaniem prof. Krajewskiego - zaprotestowaliby ci obywatele krajów członkowskich UE, m.in. Niemcy czy Francuzi, którzy nie chcą z własnych podatków finansować Greków. Zdaniem eksperta, mogłoby to skutkować utratą poparcia dla rządzących m.in. w Niemczech i we Francji. Mogłoby wówczas dojść do groźnego w skutkach "zachwiania sytuacji politycznej w Europie". - ocenia prof. Krajewski. Ekonomista przekonuje też, że gdyby Greków potraktować bardzo twardo, to mogą się zwrócić ku Rosji, Turcji lub Chinom, co byłoby bardzo kłopotliwe dla UE.
Autor: mb / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: kremlin.ru