Rada Państwa, czyli najwyższy sąd administracyjny Grecji, oddalił w piątek wniosek dwóch greckich obywateli o odrzucenie projektu referendum. Grecy mają się w nim wypowiedzieć, czy akceptują warunki dalszej pomocy, stawiane przez wierzycieli.
Jedną z osób, które zaskarżyły plebiscyt, argumentując, że jest on niezgodny z prawem, jest były sędzia Rady Państwa, obecnie adwokat i według niektórych mediów zwolennik partii opozycyjnej - Nowej Demokracji. - Referendum zostanie przeprowadzone - uznał jednak przewodniczący sądu Nikolaos Sakellariu.
Zaciskać pasa
Warunki stawiane Grecji przez kredytodawców, to dalsze zaciskanie pasa i reformy, między innymi systemu emerytalnego. Rząd premiera Aleksisa Ciprasa twierdzi, że ich zaakceptowanie uniemożliwiłoby Grecji wejście na drogę zrównoważonego rozwoju. Premier wzywa do zagłosowania przeciw propozycji wierzycieli. W piątkowym przemówieniu telewizyjnym do narodu Cipras zapewniał, że referendum nie będzie oznaczało kresu negocjacji z kredytodawcami, lecz przeciwnie - kontynuację rozmów. Mówił też, że powiedzenie 'nie' nierealistycznemu rozwiązaniu nie oznacza zerwania z Unią Europejską. Do głosowania na "tak" wzywa między innymi Nowa Demokracja. Szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker powiedział w piątek, że jeśli w niedzielnym referendum Grecy zagłosują przeciwko warunkom porozumienia z wierzycielami, to pozycja negocjacyjna ich kraju dramatycznie się pogorszy.
Autor: mn / Źródło: PAP