- Władimir Putin wyraził pełne poparcie dla narodu greckiego w przezwyciężeniu trudności przed którymi stoi kraj - poinformował Kreml po rozmowie telefonicznej prezydentów Grecji i Rosji. Według Moskwy do rozmowy doszło z inicjatywy Aten.
Jednocześnie służby prasowe zaprzeczyły, by rozmowa miała dotyczyć ewentualnej pomocy finansowej ze strony Moskwy.
Doradca prezydenta Rosji ds. polityki zagranicznej Jurij Uszakow oświadczył dziennikarzom, iż premier Cipras zapewnił prezydenta Putina, że Grecja będzie kontynuować dialog z kredytodawcami.
Co zrobi Rosja?
Jak pisał w piątek Reuters - Rosja jest obecnie jednym z nielicznych krajów, do których Ateny mogą zwrócić się z prośbą o pieniądze. Tamtejsze państwowe pro-kremlowskie media przedstawiają UE jako zdyskredytowane i dysfunkcyjne imperium na granicy upadku.
- Myślę, że grecki kryzys możemy traktować jako narzędzie przeciwko Niemcom i Unii Europejskiej - powiedziała Reutersowi Jewgienia Albats, wybitna rosyjska komentatorka i wydawczyni magazynu "New Times" - Tak jak robili to Sowieci i KGB w czasach zimnej wojny, gdy wykorzystywali ubogie kraje i rządy w wojnie z zachodnią cywilizacją - dodała.
Rosyjskie państwowe media przedstawiają kryzys w Grecji jako początek problemów Unii Europejskiej. Sugerują, że gdyby Grecja opuściła strefę euro to kolejnymi krajami, które poszłyby w jej ślady byłyby Portugalia, Irlandia, Hiszpania i Włochy.
"Grecja - prawie koniec" i "Grecka tragedia, rozwód już blisko" - to tylko niektóre z nagłówków kontrolowanych przez Kreml stacji Rossija 24 i dziennika "Komsomolskaja Prawda".
Czy Putin pomoże?
Niewykluczone, że Putin czeka na najlepszy moment, aby przyjść Grecji na ratunek, albo że grecki premier Aleksis Cipras poprosi w ostatniej chwili Moskwę o pomoc finansową, po tym jak w tym roku dwukrotnie złożył wizytę w Rosji.
Waszyngton lobbuje u europejskich przywódców, żeby zrobili wszystko by wspierać Grecję. Jeżeli Ateny wyjdą z eurolandu globalne rynki będą zakłócone, a Grecja może zablokować przedłużenie europejskich sankcji wobec Rosji.
Niektórzy rosyjscy eksperci chcą, aby Grecja porzuciła Europę oraz NATO i przyłączyła się do zdominowanej przez Moskwę Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej (EUG), która powstała, aby rzucić wyzwanie gospodarczej sile UE, Chin i Stanów Zjednoczonych.
Po referendum
Po przeliczeniu wszystkich głosów wynika, że Grecy zagłosowali na "nie" w niedzielnym referendum. Oznacza to, że rząd Aleksisa Ciprasa może odrzucić warunki dalszej pomocy trojki. Według części komentatorów może to oznaczać wyjście Grecji ze strefy euro, a nawet Unii Europejskiej.
W niedzielę przeciwko przyjęciu warunków zagranicznej pomocy mającej ratować Grecję przed bankructwem zagłosowało 61,31 proc. uczestników referendum. Warunki te, oznaczające dalsze oszczędności, poparło tylko 38,69 proc. głosujących.
Jutro w Brukseli odbędzie się kolejne szczyt przywódców strefy euro. Pierwszy po niedzielnym referendum.
Jak ogłosiła w poniedziałkowym komunikacie eurogrupa, "ministrowie finansów państw strefy euro oczekują nowych propozycji od władz greckich na mające się odbyć we wtorek spotkanie".
- Eurogrupa przedyskutuje sytuację po referendum, które zostało przeprowadzone 5 lipca w Grecji. Ministrowie oczekują nowych propozycji ze strony greckich władz - napisano w oświadczeniu. Jak podkreślono, referendum zostało przeprowadzone po tym, gdy grecki rząd jednostronnie wycofał się z negocjacji z instytucjami (Komisją Europejską, Europejskim Bankiem Centralnym i Międzynarodowym Funduszem Walutowym) w sprawie kompleksowego planu reform dla tego kraju.
Grecki dramat
Grecja była pod kroplówką finansową strefy euro i MFW od 2010 roku; otrzymała blisko 240 mld euro z dwóch programów pomocowych. Międzynarodowe wsparcie pozwoliło greckiemu państwu na obsługę zadłużenia i wywiązywanie się z wewnętrznych zobowiązań, jednak społeczeństwo poniosło ogromne koszty narzuconych przez wierzycieli oszczędności i reform.
Autor: mb / Źródło: Reuters, tvn24bis.pl