Posłowie pracują nad ustawą, która ma poprawić dostęp do zielonej energii z wiatraków, ale wprowadzona przez nich zmiana według ekspertów przyniesie odwrotny skutek. Minimalna odległość od zabudowań zgodnie z ostatnią poprawką ma zostać zwiększona z 500 do 700 metrów. Jak wynika z analizy Urban Consulting ta zmiana spowoduje, że aż 84 proc. planów zagospodarowania przestrzennego trafi do kosza.
Jak twierdzą autorzy, w czterech województwach do kosza trafią wszystkie przygotowane plany – to mazowieckie, kujawsko-pomorskie, śląskie i małopolskie.
Przyjmując poprawkę zmieniająca odległość minimalną wiatraka od zabudowań 500 na 700 metrów, politycy zdecydują o wyrzuceniu do kosza 84 proc. z obowiązujących planów miejscowych. W skali wybranych województw oznacza to nawet 100 proc. Zamiast planować tam gdzie to już wcześniej było zaplanowane, będziemy planować obok, na nowo, a to zajmie kolejne lata – wynika z analizy Urban Consulting.
W wyniku uchwalonej w 2016 roku tzw. ustawy odległościowej wszystkie miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego przewidujące możliwość lokalizacji elektrowni wiatrowych stały się niemożliwe do wykorzystania. Odblokowanie przynajmniej części z nich to szansa na skrócenie procesu inwestycyjnego o minimum 2-3 lata.
Energetyka wiatrowa dalej blokowana?
Stopień odblokowania zależy od jednego parametru – minimalnej odległości pomiędzy zabudową mieszkalną a elektrownią wiatrową. Tutaj metry mają bardzo duże znaczenie, bo duża część planów była sporządzana z uwzględnieniem minimalnej odległości 500 m, która przed 2016 rokiem nie była prawem, ale dobrą praktyką.
Jak zauważa Urban Consulting nie tylko czas tu jest ważny. Obszary, objęte dzisiaj ustaleniami planów miejscowych dopuszczającymi lokalizację elektrowni wiatrowych to obszary przebadane środowiskowo, z podpisanymi umowami dzierżaw i z uzyskaną akceptacją społeczną. Jak stwierdzono w analizie są to tereny, na których w ciągu ostatnich lat nie planowano zabudowy mieszkaniowej, gdyż obowiązywały na nich restrykcje wprowadzone ustawą odległościową.
- Przyjęcie poprawki o zmianie odległości minimalnej od wiatraków z 500 na 700 metrów to dalsze blokowanie energetyki wiatrowej na lądzie. Tylko szeroko konsultowane i zaakceptowane przez stronę rządową i samorządową 500 metrów gwarantowało nowe megawaty wiatru już w ciągu 2 lat, a w kolejnych latach nawet do 22 GW – mówi Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.
Utrzymanie odległości minimalnej 700 metrów oznaczać będzie, że do 2030 r. powstaną co najwyżej 4 gigawaty nowych mocy wiatrowych. Dla porównania, utrzymanie pierwotnie proponowanej przez rząd odległości 500 m oznaczałoby szansę na budowę w tym czasie ponad 10 GW nowych wiatraków na lądzie, czyli więcej niż podwojenie obecnych polskich mocy tego typu – wynika z analizy think-tanku Ember.
We wtorek 7 lutego Sejm wznawia prace nad zmianą ustawy liberalizującej ustawę odległościową.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock