Grupa rolników rozpoczęła w czwartek protest w Sejmie. Domagają się spotkania z premierem Donaldem Tuskiem. W czwartek wieczorem z protestującymi spotkał się marszałek Sejmu Szymon Hołownia.
Grupa jedenastu rolników ze Związku Rolniczego "Orka" rozpoczęła w czwartek po południu okupację Sejmu. Żądają spotkania z premierem Donaldem Tuskiem. Chcą rozmawiać o Zielonym Ładzie. - Przyjechaliśmy tutaj. I dzisiaj chcielibyśmy zaprotestować przeciwko Zielonemu Ładowi, przeciwko otwarciu granicy na produkty płynące do kraju z Ukrainy. Chcielibyśmy, aby w końcu ktoś potraktował nas rolników bardzo poważnie - powiedział dziennikarzom przedstawiciel rolników. Według protestujących granica z Ukrainą powinna być "zamknięta na wjazd towarów niekontrolowany i niebadany".
- Chcielibyśmy porozmawiać (z premierem Donaldem Tuskiem - red.), kiedy ta sytuacja zostanie rozwiązana, dlatego że zaraz minie pół roku, jak my stoimy na blokadach, jesteśmy już zmęczeni naprawdę tym. A nie chcemy (...) kierowcom robić jakichś utrudnień na drogach - powiedział rolnik.
- Pan premier cały czas nie dobija do brzegu, mówi wymijająco, to są tylko obietnice, a my nie mamy czasu na obietnice. Nie można nas już zbywać obietnicami. Domagamy się konkretnych rezultatów tych rozmów - tak przedstawiciel okupujących skomentował rozmowy prowadzone w Centrum Dialogu Społecznego.
Marszałek Sejmu spotkał się z rolnikami, którzy okupują Sejm
W czwartek wieczorem z protestującymi spotkał się marszałek Sejmu Szymon Hołownia. Do Sejmu rolnicy weszli na przepustki Konfederacji i PiS. Hołownia mówił, że prosił posłów PiS i Konfederacji, aby przekonali rolników z grupy Orka, że pozostawanie w Sejmie na noc czy stosowanie protestów okupacyjnych nie powinno mieć miejsca w czasach, kiedy bezpieczeństwo nie tylko tego budynku, ale też Polski powinno być naszym priorytetem.
- Poprosiłem ministra rolnictwa, aby spotkał się z nimi. Z tego, co wiem, minister Czesław Siekierski zaprosił ich na jutro do ministerstwa rolnictwa - powiedział marszałek.
Marszałek był pytany także o spotkanie z posłami, którzy umożliwili protestującym wejście do Sejmu. - Przyszedł poseł Marek Suski, reprezentując większą grupę, Ryszard Bartosik, Woźniak, Roman Fritz - powiedział. Dodał, że z posłem Robertem Telusem rozmawiał wcześniej.
- To była rozmowa w trudnych okolicznościach - przyznał marszałek, ale jak stwierdził "na koniec spotkania wszyscy rozumieli, co do siebie mówią".
- Naruszenie porządku, Regulaminu Sejmu to nie jest zachowanie, które będziemy tolerować u kogokolwiek. Dotyczy to także posłów - mówił Hołownia. - Musimy dbać o bezpieczeństwo i porządek w tym budynku, bo czasy są trudne - tłumaczył.
Później, już na sali obrad, Hołownia poinformował, że zaproponował protestującym nocleg w Hotelu Poselskim, by mogli noc spędzić w normalnych warunkach, nie na korytarzu i jutro - jak to było zaplanowane - spotkać się z ministrem rolnictwa. Jak dodał, poprosił też o postulaty protestujących na piśmie, by móc je przekazać adresatom.
- Zaproponowałem rozwiązania prawne i legislacyjne, które możemy podjąć tu w Sejmie - powiedział Hołownia. Według niego, protestujący powiedzieli, iż rozważą jego propozycje.
Wcześniej do protestującej w Sejmie grupy rolników wyszedł szef Kancelarii Sejmu Marek Cichocki. Zaapelował do nich o nieprzebywanie na "szlaku komunikacyjnym". Zwrócił się do protestujących, którzy otoczeni dużą grupą dziennikarzy udzielali wywiadów, aby przenieśli w inne miejsce. Jak dodał, nie powinni blokować ruchu w Sejmie, ponieważ stwarza to niebezpieczeństwo dla przebywających tam osób, również dla nich samych. Cichocki wskazał rolnikom inne miejsce w pobliżu. Protestujący się w nie przenieśli.
Szef Kancelarii Sejmu apelował się też do rolników, aby "nie krzyczeli Straż Marszałkowską". Zapewnił, że protestujący otrzymają wodę i krzesła.
Spotkania z politykami opozycji
Rolnicy przebywają w budynku sejmowym na zaproszenie partii opozycyjnych - PiS i Konfederacji. - Poprosiliśmy o wydanie przepustek wszystkie partie (...). Zgodziły się partie opozycyjne - powiedział jeden z rolników.
Ewa Zajączkowska-Hernik, rzeczniczka Konfederacji, wyjaśniła, że tylko jeden z rolników, którzy protestują w Sejmie, został zaproszony przez posła Konfederacji Włodzimierza Skalika. Z informacji przekazanych PAP przez posła PiS, byłego ministra rolnictwa w rządzie Zjednoczonej Prawicy Roberta Telusa wynika, że pozostałe wejściówki zostały im wydane przez PiS.
Telus spotkał się w czwartek w protestującymi. Podszedł do nich także Grzegorz Braun (Konfederacja). Przed godziną 18 z rolnikami spotkał się także prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Prezes PiS w późniejszej wypowiedzi dla mediów stwierdził, że Zielony Ład wprowadziła Komisja Europejska, a wszystkie zasadnicze decyzje jego dotyczące były "oprotestowywane przez PiS".
- Można to bardzo łatwo sprawdzić, zarówno w Parlamencie Europejskim, gdzie odbywały się głosowania, jak i we wszystkich konkretnych sprawach, które odnosiły się do tej kwestii – powiedział lider PiS. Jak dodał, "były dwa potknięcia, ale nie miały one żadnego praktycznego znaczenia". - Poza tym, jeżeli chodzi o Zielony Ład w stosunku do rolnictwa, to został wprowadzony dopiero od 2013 roku. Wiadomo, kto był wtedy u władzy – stwierdził Kaczyński.
Na 10 maja NSZZ "Solidarność" i NSZZ Rolników Indywidualnych "Solidarność" zapowiedziały demonstrację przeciwko Zielonemu Ładowi w Warszawie. Kaczyński zapowiedział, że politycy PiS w proteście będą uczestniczyć, ale nie jako formacja polityczna, a jako obywatele. - Zaproszeni są wszyscy, my też jesteśmy w związku z tym zaproszeni - stwierdził. Prezes PiS podkreślił również, że nie chcą podważać tego, co deklarują przywódcy Solidarności, którzy nie chcą demonstracji upartyjniać. - My się temu podporządkowujemy, ale oczywiście musimy w tym uczestniczyć - zaznaczył.
"Oni robią orkę, ale na wizerunku polskich rolników"
Wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak pytany o to, czy jest gotów na spotkanie z okupującymi Sejm rolnikami, odpowiedział twierdząco, dodając jednak, że rozmowa powinna się odbywać w resorcie rolnictwa, a nie w okupowanym Sejmie.
- Okupowanie ministerstwa to jeszcze rozumiem, ale takie rzeczy w Sejmie, w momencie kiedy wiele spraw zostało załatwionych, bo mają oni jakieś niespełnione ambicje polityczne, to jest farsa. To niszczenie wizerunku rolnika, tak się to robi, nie wiem, komu na tym zależy. (...) Oni robią orkę, ale na wizerunku polskich rolników. Niech skupią się na stworzeniu nowych liderów polskiej wsi, bo tych ewidentnie brakuje - powiedział.
Miłosz Motyka, wiceminister klimatu i środowiska, w rozmowie z TVN24 stwierdził: - Jeżeli rolnicy dzisiaj mogą mieć wobec kogokolwiek pretensje, jak słyszymy o Europejski Zielony Ład albo o zamknięcie granicy, albo o liberalizację handlu z Ukrainą, to rozumiem, że spotkają się z panem premierem (Mateuszem) Morawieckim, który ich przeprosi, że w tych wszystkich trzech przestrzeniach poległ z kretesem w walce o ich interesy i polskie sprawy.
- Mateusz Morawiecki jest w 100 procentach odpowiedzialny za Europejski Zielony Ład, za to, że się na wszystko w Brukseli zgadzał - dodał.
Motyka zauważył także, iż politycy PiS-u "mówili, że to jest emanacja ich programu rolnego", a "komisarz Wojciechowski jeszcze do dzisiaj mówi o Zielonym Ładzie jak o bardzo dobrym programie".
- Tak samo zresztą było, jeśli chodzi o kwestię liberalizacji handlu z Ukrainą. To politycy PiS-u się na wszystko w Brukseli zgadzali. My dzisiaj musimy po nich sprzątać. Są spotkania w resorcie rolnictwa. Minister (rolnictwa Czesław) Siekierski cały czas się z rolnikami spotyka, w ramach central związkowych, spotkań bilateralnych. Rozmawia z instytucjami europejskimi na temat zmiany tych fatalnych zasad, które wprowadził rząd Prawa i Sprawiedliwości. Tylko takie rozmowy powinny odbywać się w ministerstwie, a niekoniecznie powinny być to happeningi polityczne. Bo dzisiaj, gdy widzimy (byłego) ministra (rolnictwa Roberta) Telusa, który tak zachwalał Zielony Ład, który też jest współodpowiedzialny za zalew ukraińskim zbożem polskiego rynku, to przecież wiemy, że to jest kampania wyborcza do Parlamentu Europejskiego, a dzisiaj minister Telus i reszta pisowskich nieudaczników chcą się ogrzać na plecach rolników - stwierdził.
"Polityczny protest"
Wiceminister rolnictwa Stefan Krajewski określił akcję rolników jako "polityczny protest".
- Dobrze, że jest tutaj pan poseł Telus, może opowiedzieć, czemu nie reagowali na protesty rolników na początku i do dziś te protesty trwają. Wiele zapowiedzi było, że przed eurowyborami potrzebne są akcje protestacyjne, potrzebne są dobre obrazki dla Konfederacji i dla PiS-u, temu takie akcje służą - powiedział Krajewski.
Krajewski pytany o padający ponownie postulat dotyczący zamknięcia granicy, odpowiedział, że nie da się tego zrobić.
- Jeżeli chcemy wywozić polskie produkty rolne z Polski do Ukrainy, ta granica musi być otwarta, jej się zamknąć nie da - stwierdził i podkreślił jeszcze raz, że nieprzypadkowo rolnicy weszli na zaproszenie posłów opozycji. Przypomniał, że rząd i jego resort stale bierze udział w rozmowach, ale "chcemy rozmawiać z aktywnymi rolnikami, a nie z aktywnymi politykami, którzy mają jasno określone poglądy i chcą wspierać swoich polityków w wyborach do europarlamentu".
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24