Wojciech Kozłowski, współwłaściciel firmy Baziółka, która notuje obroty w wys. 40 mln zł rocznie, zatrudnia ponad 70 osób i produkuje prawie 200 tys. doniczek ziół tygodniowo", podkreśla w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", że szczypioru, pietruszki i koperki nie sposób uznać za zioła w tradycyjnym rozumieniu.- Z tych, które uważamy za zioła, najbardziej popularne w Polsce są bazylia, mięta i kolendra – wyjaśnił Kozłowski. - Polacy są "mięciarzami", bo miętę dodajemy prawie do wszystkiego: do mięs, sałatek, deserów i napojów - dodał.Kozłowski, który rozpoczął działalność gospodarczą w Polsce w latach 90., po tym, gdy jako student pracował w Szwecji, gdzie poznał producenta ziół w doniczkach, twierdzi, że dla rynku przełomem okazał się rok 2004 i wejście Polski do Unii Europejskiej.- Polacy zaczęli masowo podróżować po Unii, zobaczyli zioła na tamtejszym rynku, w sklepach i w restauracjach. Od 2005 roku nasza produkcja stale rośnie, bo rośnie krąg odbiorców – podkreślił.W obszernym wywiadzie, jakiego udzielił Gazecie Wyborczej właściciel firmy Baziółka powiedział też: "Chciałem być lekarzem, nawet poszedłem na studia medyczne. Nie wyszło i dziś jestem z tego powodu szczęśliwy, bo praca przy ziołach, w słońcu, cieple, wśród zieleni, daje mi radość. Nasi pracownicy nie spóźniają się do pracy, serdecznie się witają, są zadowoleni. Nic dziwnego, pracują w warunkach antydepresyjnych" - podsumował.
Autor: kn/gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock