Myślę, że podstawa takich komentarzy jest fałszywa - powiedział na antenie TVN24 Biznes i Świat Stephen Mull, ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce. W ten sposób odniósł się do słów Władimira Putina o tym, że Stany Zjednoczone zagrażają Rosji.
Stephen Mull był gościem programu "Świat" w TVN24 Biznes i Świat, od poniedziałku do piątku o 20:30.
W czwartkowym orędziu prezydent Rosji mówił m.in., że próby stworzenia przez USA tarczy antyrakietowej w Europie to zagrożenie dla Rosji. - Nie armaty i rakiety, a normy prawa będą bronić świat przed konfliktami - dodał Putin.
Amerykański ambasador w Warszawie dopierał te zarzuty. - Przecież NATO, obecność amerykańska nie jest na model Związku Radzieckiego, Układu Warszawskiego (…) To nie jest żaden przejaw imperialistycznego zachowania Stanów Zjednoczonych, NATO to jest sojusz wolnych państw i sugestie, że my wtrącamy się w sprawy wewnętrzne Ukrainy są, powiedziałbym śmieszne, ale to nie jest śmieszne, to jest bardzo tragiczne - podkreślił Mull.
Nie udało nam się
Jak dodał, przez całą dekadę lat 90. Rosja była zapraszana do udziału, do większej współpracy z NATO, ze Stanami Zjednoczonymi. - Trzeba pamiętać, że wtedy zaprosiliśmy Rosję do udziału w partnerstwie dla pokoju, dalej była rada NATO-Rosja, która istnieje do dzisiaj, nawet w obliczu naruszeń międzynarodowego prawa, których Rosja się dopuszcza - zaznaczył gość programu "Świat".
Dodał, że USA "wpompowało miliony, a nawet miliardy dolarów na rzecz zabezpieczenia rosyjskiej broni atomowej, rosyjskich instalacji atomowych i energetycznych". - Cały czas intensywnie pracowaliśmy na to, niestety nie udało nam się. Zachowanie Rosji w ostatnich latach pogorszyło się - powiedział Mull.
Autor: tol / Źródło: TVN24 Biznes i Świat
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Biznes i Świat