Kierowcy, którzy nie opłacili mandatu z fotoradaru powinni spodziewać się domowej wizyty policji. W ten sposób mundurowi chcą zmotywować ukaranych do szybkiego zakończenia sprawy - pisze "Dziennik Gazeta Prawna".
"DGP" przypomina, że od nowego roku samorządy straciły uprawienia do korzystania z fotoradarów, które rejestrowały prędkość w niebezpiecznych miejscach. Dokończeniem 300 tys. postępowań od straży miejskiej i gmin przejęła policja.
A ta w całym kraju rozpoczęła akcję "motywowania" ukaranych kierowców do szybkiego zakończenia spraw i opłacania mandatów. Niekonwencjonalna metoda polega odwiedzinach np. dzielnicowego w domu osób, które dotąd nie zapłaciły otrzymanego z fotoradaru mandatu. Policjanci dostarczają wezwanie do zgłoszenia się na komisariacie osobiście. - Aby skontaktować się ze sprawcą wykroczenia, uruchamiamy dzielnicowych z regionów rozsianych po całej Polsce - przyznaje w rozmowie z gazetą nieoficjalnie jeden z policjantów.
Na tak niekonwencjonalne działania nie zdecydowała się natomiast inspekcja transportu drogowego, który zarządza siecią 400 fotoradarów. - Pracownicy inspekcji nie odwiedzali kierowców w miejscach ich zamieszkania - mówi "DGP" Łukasz Majchrzak z Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym.
Autor: msz/ / Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"
Źródło zdjęcia głównego: tvn24