Nowe wydanie powieści "Topiel", osadzonej w Głuchołazach podczas powodzi w 1997 roku, trafiło na rynek. Autor kryminału Jakub Ćwiek oraz wydawnictwo nie chcą ze sprzedaży ani złotówki - cały zysk zostanie przekazany na rzecz poszkodowanych w powodzi mieszkańców Głuchołazów, rodzinnego miasteczka Ćwieka.
"Topiel" to thriller obyczajowy, którego akcja toczy się w czasie wielkiej powodzi z 1997 r. Książka ukazała się przed czterema laty i została ciepło przyjęta - znalazła się w finale plebiscytu Książka Roku portalu Lubimyczytac.pl w kategorii kryminał, sensacja, thriller.
- Ta książka opowiada o powodzi, o wchodzeniu w dorosłość w czasie, gdy nadeszła wielka fala. Miała przybliżać ludziom te wydarzenia - mówi Jakub Ćwiek, autor, rocznik 1982. Sam pochodzi z Głuchołaz, 18-tysięcznego miasteczka w województwie opolskim, tuż przy granicy z Czechami. W "Topieli" opisał to, co wydarzyło się w mieście w czasie powodzi tysiąclecia.
W niedzielę rano w Głuchołazach znów rozegrały się dramatyczne wydarzenia. Woda zabrała tymczasowy most i zniszczyła sąsiedni, który był w budowie. Wdarła się też do miasta. Zarządzono ewakuację mieszkańców. Woda opadła, ale zniszczenia są ogromne.
Jakub Ćwiek postanowił miasteczku pomóc.
Praca na lata
Kiedy rozmawiamy, Ćwiek jest w Głuchołazach. - Sytuacja jest porównywalna do 1997 roku - mówi. - Na pewno byliśmy lepiej przygotowani do powodzi, dzięki czemu zniszczenia nie są jeszcze większe. Niestety, fala była dużo wyższa. W niektórych miejscach woda w 1997 roku stanęła na wysokości pół metra, teraz dotarła do trzech metrów. Ludzie w blokach bali się, czy ich też nie zaleje.
- Dzisiaj próbujemy zdecydować, za co się zabrać. Chodzimy po mieście, sprawdzamy wszystko - tłumaczy Ćwiek. - Ciężko oszacować straty. Chodniki są poniszczone, wywaliło instalacje elektryczne, zerwało mosty. Trzeba będzie wzmocnić wały. To jest praca na lata, jeśli nie na dekady - dodaje.
Miasto przykrywa błoto. Jak mówi Ćwiek, służby zajęły się już usuwaniem szlamu. - Atmosfera w mieście jest ciężka. Niektórzy potracili dachy nad głową. Rozmawiam z ludźmi, niektórzy na przykład niedawno skończyli remont. Wszystko na marne - mówi.
Dla najbardziej potrzebujących
W obliczu tej tragedii Ćwiek wpadł na pomysł, żeby zebrać pieniądze na pomoc mieszkańcom. Postanowił wykorzystać do tego właśnie "Topiel". - To był odruch. Mamy książkę o Głuchołazach, o tym, co powódź zrobiła w tym mieście. Dlaczego nie wykorzystać jej do tego, żeby zrobić coś dobrego? - mówi.
Był tylko jeden problem. Prawa do książki ma wydawnictwo Marginesy, z którym Ćwiek już nie współpracuje. Szybko okazało się, że wydawnictwo też jest gotowe do pomocy.
- Kuba zadzwonił do nas w weekend i przedstawił swój pomysł. Od razu stwierdziliśmy, że w to wchodzimy - mówi Madalena Śniecińska, szefowa działu promocji wydawnictwa Marginesy.
- Głuchołazy to rodzinna miejscowość Jakuba, w czasie promocji "Topieli" dużo opowiadał o tym, jak powódź z 1997 roku doświadczyła to miasto. Kuba był wtedy harcerzem, pomagał powodzianom. Nadal ma tę duszę społecznika, podziwiamy, z jakim rozmachem udało mu się rozkręcić tę akcję. Zrzekliśmy się wszystkich ewentualnych zysków ze sprzedaży na rzecz Głuchołazian - zaznacza.
Książkę można kupić w ramach akcji "Płać, ile chcesz" - minimalna kwota za ebook i audiobook to 1,2 zł, za książkę papierową - 10 zł. Cała zebrana kwota zostanie przekazana powodzianom w Głuchołazach.
- Akcja niesie się fajnie, mamy już zebranych kilkadziesiąt tysięcy złotych - cieszy się Ćwiek. - Nasz mały sklepik co chwilę się "wykrzacza", ale od razu stawiamy go na nogi. Drukarnia zgodziła się wydrukować za darmo pierwszych tysiąc egzemplarzy. Odzywamy się szeroko do dystrybutorów, firm przewozowych, żeby jak najmocniej ciąć koszty i żeby jak najwięcej przekazać na rzecz Głuchołazian. To nie my będziemy tymi pieniędzmi zarządzać, trafią one do miasta, z zastrzeżeniem, żeby przekazać je najbardziej potrzebującym. Tyle możemy zrobić - podkreśla.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Przemo Pąkowski