Walka z czasem o unijne pieniądze. Ponad 40 inwestycji pod znakiem zapytania

Wniosek o płatność z KPO złożony. Kiedy będą pierwsze pieniądze?
Wyścig z czasem o unijne pieniądze
Źródło: TVN24
W oczekiwaniu na unijne pieniądze pojawia się pytanie o walkę z czasem. Bo aż trzy czwarte inwestycji może nie zostać zrealizowanych w terminie. Czy to oznacza, że pieniędzy możemy nie dostać wcale? Materiał Łukasza Łubiana z magazynu "Polska i Świat".

Polska jest coraz bliżej otrzymania pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy i coraz dalej od zrealizowania wszystkich inwestycji w terminie.

Inwestycje zagrożone niewypełnieniem

- Dzisiaj operujemy datą 31 sierpnia 2026 - powiedział Łukasz Kościjańczuk, partner w Crido.

Czyli mówiąc krótko, mamy zaledwie dwa i pół roku, aby wydać i rozliczyć fundusze z KPO.

Eksperci z firmy doradczej Crido przygotowali raport, który powinien dać rządzącym do myślenia.

- Według naszego opracowania, starając się wyciągnąć te informacje z poszczególnych resortów i analizując inwestycja po inwestycji ustaliliśmy, że około 43 inwestycji w ramach całego planu jest zagrożona niewypełnieniem - mówił Łukasz Kościjańczuk.

43 inwestycje z 56 stoją pod znakiem zapytania. Unijne miliardy mamy do wydania w sześciu segmentach. Zdrowie to ten, od którego de facto zaczęło się KPO i jest w nim najwięcej do zrobienia.

- Według informacji, które pozyskaliśmy z Ministerstwa Zdrowia i instytucji, które ten komponent wdrażają, w zasadzie żadna z zaplanowanych inwestycji się nie uruchomiła. I ten komponent w zasadzie w całości uznajemy za zagrożony - mówił partner w Crido.

Chodzi m.in. o budowę i modernizację Centrów Specjalistycznej Opieki Medycznej, transformację cyfrową służby zdrowia i rozwój szpitali powiatowych.

"Musimy stanąć na głowie"

- Musimy stanąć na głowie, aby z głową i jak najszybciej, wydać te pieniądze. Pamiętajmy, że kiedy inne kraje wydawały te środki i się rozwijały, my mieliśmy je zablokowane - mówił Dariusz Joński z Koalicji Obywatelskiej.

Samorządowcy w całej Polsce czekają na miliardy euro z Brukseli. W gdańskim ratuszu urzędnicy od co najmniej dwóch lat mają gotowy plan i czekają na finansowe zielone światło. Marzą się im nowe nisko-emisyjne autobusy. - I tu nawet zakup tych autobusów może być problematyczny, fabryki w całej Europie mają swoje określone przeroby. Miasta w Europie Zachodniej już dokonały tych zakupów, zamówień i dzisiaj te linie produkcyjne są zajęte. Oczywiście my też będziemy te przetargi ogłaszać - mówił wiceprezydent Gdańska ds. inwestycji Piotr Grzelak.

Prośba o więcej czasu

Czas to pieniądz. Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej w marcu ma przesłać do Komisji Europejskiej rewizję KPO, w tym propozycję zmiany daty. - Wiem, że odpowiedni ministrowie, na polecenie premiera Tuska, będą próbowali renegocjować zapisy KPO, aby ten termin był wystarczający na zrealizowanie inwestycji. Myślę, że ministrom się to uda - mówił Tomasz Trela z Lewicy.

Taka decyzja musiałaby zapaść na poziomie Komisji Europejskiej. Polska, tak jak Szwecja, Holandia i Irlandia są w niewielkim gronie krajów, które nie otrzymały jeszcze ani jednego euro.

Koalicja rządząca mówi wprost: napięty harmonogram i brak pieniędzy to nie nasza wina i wskazuje winnego.

- Rząd Mateusza Morawieckiego nie złożył nawet wniosku o płatność, nie wypełnił kamieni milowych, nie wypełnił zobowiązań dotyczących przywrócenia praworządności, więc w całości odpowiada za blokadę środków dla Polaków - mówił wiceminister klimatu i środowiska Miłosz Motyka.

PiS się broni

Prawo i Sprawiedliwość twierdzi, że w sprawie KPO zrobiło, co mogło. Niektóre inwestycje prefinansowało z budżetu. Niemal gotowe do rozliczenia są programy Maluch Plus oraz Czyste powietrze, które poprzedni rząd rzutem na taśmę dopisał do KPO

- Podobno w Polsce były jakieś kłopoty z praworządnością, natomiast żadna ustawa istotna w tej sprawie istotna się nie zmieniła. Teraz słyszymy w, że Bruksela jest gotowa te środki przyznać. Widać, że był to teatr polityczny i Europejska Partia Ludowa, która jest dominująca w tej chwili w PE i KE, zrobiła specjalnie prezent swoim kolegom partyjnym - mówił Zbigniew Czerwiński z PiS.

Nikt nikomu prezentu nie zrobił. Do Brukseli tydzień temu pojechał minister sprawiedliwości Adam Bodnar i przedstawił plan przywracania praworządności, ale przede wszystkim z Komisją chciał w ogóle rozmawiać w przeciwieństwie do poprzedników. - Plan Bodnara dzieli się na część miękką, bezustawową, ale też ustawową, zakłada realizację wszystkich kroków dotyczących praworządności do 2025 roku włącznie - mówiła Karolina Zbytniewska z Euroaktiv.pl. Zgoda na przelew z Brukseli zapadnie w tym tygodniu na kolegium komisarzy. Część z 35 miliardów euro trafi na polskie konto na początku kwietnia.

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Zobacz także: