Za jedzenie gofra czy zapalenie papierosa na ulicy możemy dostać mandat. Powód? Nie ma odstępstwa od obowiązku noszenia maseczki - a z tą na twarzy trudno jeść, pić czy palić - pisze "Rzeczpospolita".
"Rzeczpospolita" przypomina, że nakaz poruszania się w miejscach publicznych z zakrytymi ustami i nosem obowiązuje od kilku dni.
Jak zauważa dziennik, "policja nie próżnuje". "Sypią się mandaty dla tych, co na ulicy palą papierosy lub jedzą gofry, rurki czy kebaby lub hot dogi. Nie ma żadnych odstępstw" - czytamy.
Bez odstępstw
"Nakaz zasłaniania ust i nosa obowiązuje wszystkich, którzy znajdują się na ulicach, w urzędach, sklepach czy miejscach świadczenia usług. Nie zawiera on odstępstw na spożywanie posiłków, lodów, gofrów, hot dogów etc. w miejscach objętych nakazem noszenia maseczek. Aktualnie przepisy nie zabraniają prowadzenia działalności gastronomicznej na wynos, ale mając na uwadze, że SARS-CoV-2 przenosi się drogą kropelkową, jedzenie posiłków kupionych na wynos nie może odbywać się na ulicy. Za złamanie przepisów grozi mandat do 500 zł. Jeśli sprawa trafi do wyższej instancji, grzywny zaczynają się od 5 tys. zł" – wyjaśnia cytowany przez "Rz" główny inspektor sanitarny.
"Rz" informuje, że taki sam nakaz obowiązywał wiosną. "Z ówczesnej interpretacji przepisów wynikało, że nie zawierały one wyjątków, które pozwalałyby zdjąć maseczkę do jedzenia. Teraz też takich wyjątków nie ma" - napisano.
Nowe obostrzenia
Od soboty 10 października zmieniły się zasady dotyczące noszenia maseczek. W całym kraju zakrywanie ust i nosa jest obowiązkowe wszędzie w przestrzeni publicznej, zwolnione z tego obowiązku są jedynie osoby, które posiadają zaświadczenie lekarskie lub dokument, który potwierdza niepełnosprawność.
Noszenie maseczki nie obowiązuje w lesie, parku i zieleńcach. Nie trzeba ich także nosić przy uprawianiu sportów.
Źródło: PAP, TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock