Urząd Regulacji Energetyki już w 2006 roku zwracał uwagę administracji rządowej na nieszczelność rynku paliw - zeznał w środę przed komisją śledczą do spraw VAT prezes URE Maciej Bando. Jak dodał, administracja rządowa od lat traktuje URE marginalnie.
Jak podkreślał Bando, branża paliwowa, jak każda "akcyzowa", od zawsze była narażona na zmaganie się z podmiotami działającymi w czarnej lub szarej strefie. W 2006 roku URE "zwrócił administracji rządowej uwagę, że rynek paliw jest nieszczelny, że mogą występować firmy, które mogą nie płacić podatku". Jak dodał, nic z tym nie zrobiono i "zaistniał wtedy grzech pierworodny". Pojawił się wtedy pomysł jednego z wojewodów stworzenia "węzła informacji", związanych z obrotem paliwami, takich jak koncesje, pozwolenia, kwestie podatkowe. - Ta idea została w pełni poparta przez ówczesnego Prezesa URE, urząd skierował prośby o budowanie takich platform m.in. do MSWiA i przez wiele miesięcy trwały prace nad ich budową - mówił. Zaznaczył jednocześnie, że aktywnie w tej sprawie działała mniejszość wojewodów, ale ich pisma, w ocenie URE, "nie spotkały się z należytym zainteresowaniem MSWiA". - Tym samym projekt, który uniemożliwiałby tak szerokie problemy w branży, czy wręcz przestępstwa, w 2007 r. nie został poparty przez większość wojewodów ani przez MSWiA i chyba wtedy uległ jakiemuś rozmyciu - stwierdził Bando.
Urząd do "wydawania papierków"
W jego ocenie, administracja rządowa od lat traktuje Urząd jako coś "do wydawania papierków" i nie jest zainteresowana korzystaniem z eksperckiej wiedzy URE. Podkreślał, że Urząd dysponował i dysponuje bardzo skromnym budżetem w stosunku do zadań i wielokrotnie bezskutecznie starał się do dodatkowe pieniądze. Choć od kilku lat Urząd podlega premierowi, nie ma "specjalnej poprawy" - dodał. Prezes podkreślał, że każdy kto spełniał kryteria narzucone przez prawo energetyczne, mógł otrzymać koncesję na obrót paliwami, URE nigdy nie traktował podmiotów starających się o koncesje jako potencjalnych przestępców, nawet jeżeli nie miały one historii, czy były zarejestrowane w wirtualnym biurze. Ewentualnie Urząd żądał odpowiednich zabezpieczeń. Zaznaczył również, że nie istnieją prawne podstawy współpracy Urzędu ze służbami specjalnymi. - Na przykład ABW współpracuje tylko z podmiotami z ustawy o niej. A tam nie ma URE - wskazał, dodając, że wielokrotnie Urząd podejmował starania, aby to zmienić, ale także bezskutecznie. Jak mówił, podczas jednego postępowań URE zauważył, że firma wpłaca pieniądze na zabezpieczenie za pomocą wielu przelewów poniżej progu reagowania procedur przeciwdziałających praniu pieniędzy. - Poinformowaliśmy stosowne służby, że podmiot wypełnia obowiązki, ale sposób ich wypełnienia budzi zaniepokojenie. Co się z tym dalej działo - nie wiemy, bo nie widniejemy w spisie organizacji, z którymi służby współpracują - tłumaczył Bando. - Nasze zainteresowanie, o ile pamiętam, wzbudziła też sytuacja, gdy zetknęliśmy się z podmiotem, który starał się o koncesję, a jego adresem był pokój w hotelu - powiedział, zaznaczając, że o sytuacji zawiadomiono stosowne służby.
Bez dostępu do informacji
Wskazywał również, że URE nie jest uprawniony do dostępu do informacji skarbowej. Jak tłumaczył, jednym z warunków wydania koncesji jest nieposiadanie przez podmiot zaległości podatkowych, potrzebne są też informacje o toczących się wobec niego postępowaniach. - Nie jesteśmy uprawnieni przez ustawę do dostępu do takich informacji.(…) Kontrola skarbowa odmawiała nam dostępu w takich wypadkach - zaznaczył Maciej Bando. Podkreślił, że podczas posiedzeń sejmowych komisji wielokrotnie zwracał na to uwagę posłów i przedstawicieli rządu. Prezes przyznał, że działania, które podjęto przez ostanie lata, znacząco wpłynęły na wzrost sprzedaży paliw, ale nie zlikwidowały szarej strefy. Jego zdaniem, jest ona dwucyfrowa, a jednym ze sposobów na jej zmniejszenie mogłoby być np. zrównanie akcyzy na olej napędowy z akcyzą na olej opałowy.
Autor: tol/mmh / Źródło: PAP