Dyskusja dziennikarzy TVN24 Biznes i Świat: Jan Niedziałek odpowiada na tekst Rafała Hirscha.
Rafał,
Po pierwsze – tytuł jest oczywiście trochę prowokacyjny.
Chciałbym wtrącić słowo o nierównościach - czyli o temacie numer jeden w obecnych dyskusjach o gospodarce. Nasz wspólny kolega Robert Stanilewicz zapytał mnie kiedyś, o coś takiego: czy więcej dzieli mnie od np. Warrena Buffetta, niż moich dziadów dzieliło od rodziny słynnych, arcybogatych i wpływowych bankierów Rothschildów w XIX wieku? Kiedy przepaść między bogatymi a zwykłymi ludźmi była większa? To może nam pokazać, w którym kierunku idziemy.
Nathaniel Rotschild latem 1836 roku udał się z Londynu do Frankfurtu na ślub swojego syna. Tak się złożyło, że zmarł tam z powodu zakażenia po prostym zabiegu medycznym. Podobno dzisiaj takie rzeczy można wyleczyć u każdego, kto trafi do lekarza, a nawet do apteki (podejrzewam jednak, że ciągle sporo ludzi umiera z tego powodu, ale pewnie mniej niż 200 lat temu).
Czyli “mamy lepiej” niż Rotschild. (“Mamy”?)
Mam wrażenie, że postęp technologiczny - nie tylko w dziedzinie medycyny - to ciągle wielki problem dla ekonomistów, bo wywraca im teorie i wysadza w powietrze pieczołowicie budowane modele.
Malthus martwił się, że ludzkość będzie brodzić po kolana w końskich efektach spalania – nie wyobrażał sobie metra, samochodu hybrydowego itd.; Marks uważał, że wielka eksplozja wściekłości wyzyskiwanych robotników jest nieuchronna – a to, że ulżą im w pracy maszyny i zmienią życie robotników też nie pasowało mu do tezy (ok, w bangladeskich fabrykach modnych marek odzieżowych pewnie nie przyniosły do tej pory ulgi).
Nowe technologie nie za bardzo przystają też do starych sposobów mierzenia gospodarki i produkcji. Z danych wynika np. że teraz jest ... mniej muzyki niż kiedyś. Sprzedaż płyt spada... Ale przecież w internecie – również legalnie – jest muzyki, aż po czubki uszu. To samo z dostępem do informacji i wiedzy – consumer surplus, czyli korzyść konsumentów wynikającą z dostępu do internetu, Wikipedii itd. można mierzyć w miliardach dolarów. A w statystykach PKB trochę tego nie widać.
Można by też dojść do wniosku, że łatwiej też zostać dziś drugim Rothschildem niż 100, czy 200 lat temu. No może raczej – jakimś ważnym przemysłowcem. Już tłumaczę, o co mi chodzi. Czytałem kiedyś książkę o nowych technologiach – autor opisywał swojego dziadka, który wymyślił "springlery", czyli automatyczne zraszacze do trawników. Ale fortuny na tym nie zbił, bo dużą część zysków przejęła fabryka, z którą musiał zacząć współpracować, sam był bowiem za "słaby" w wymiarze biznesowym, by skomercjalizować swój produkt. Teraz internet, drukarki 3D, technologie komputerowe – to wszystko pozwala łatwiej zbić kapitał na trafionych pomysłach.
W swoim tekście zastanawiasz się, czy kapitał jest teraz za drogi, czy za tani; zbyt powszechny, czy przeciwnie - dostępny tylko dla uprzywilejowanych.
Ten przykład, który przytoczyłem powyżej wskazywałby, że dostęp do przywilejów, które kiedyś zarezerwowane był dla tych, którzy mieli ogromny kapitał jest teraz trochę większy.
Nie zrozum mnie źle, niech Cię tytuł tego tekstu nie zwiedzie. Nie jestem naiwnym optymistą. Wiem, że mimo tego postępu, który tutaj opisuję nadal jest wiele biedy i wystarczy wyjechać do Azji, Afryki albo nawet 50 km za Warszawę (albo za Kraków, Gdańsk, itd.) i porozmawiać z ludźmi, by się o tym przekonać. To, że teraz powszechne są leki, które kiedyś nie istniały, więc nie mieli ich nawet najbogatsi nie zmienia faktu, iż rozwarstwienie społeczne może być groźne w różnych aspektach – np. powodować osłabienie potencjału gospodarki (tego obawia się np. Eric Schmidt z Google'a – kapitalista, że hej!). Wiem, też, że może i do pewnego stopnia łatwiej jest dziś zrobić biznes jak ma się głowę na karku niż za Rothschildów w XIX wieku , ale nawet z głową pełną dobrych pomysłów z getta etnicznego pod Paryżem albo w Los Angeles pewnie wyrwać się jest równie trudno, jak z frankfurckiego getta, z którego pochodzili Rothschildowie.
Wiem o tym wszystkim.
Ale nadal mam nadzieję, że nowe technologie zrobią nam wszystkim miłą niespodziankę.
Pozdrawiam świątecznie, czyli optymistycznie
Janek
P.S.
Można sobie poczytać w Święta i nie tylko :
1) D. Landes, Bogactwo i nędza narodów (uwaga: długie, szczegółowe, ale miejscami bardzo ciekawe)
2) The Second Machine Age Erika Brynjolfssona i Andrew McAfee
3) dla zapaleńców: Niall Ferguson napisał dwa tomy o rodzinie Rotschildów. Dwa tomy. Dla zapaleńców.
4) dla wszystkich: Everlasting Light Bulbs: How Economics Illuminates the World Johna Kaya. S i r Johna Kaya
Autor: Jan Niedziałek / Źródło: tvn24bis.pl