Polska kolej jest bezpieczna, a przykłady nieuprawnionego użycia sygnału radio-stop nie wpływają negatywnie na bezpieczeństwo w ruchu - uspokaja prezes zarządu PKP Polskich Linii Kolejowych Ireneusz Merchel. Dodaje jednak, że aby możliwość nadania sygnału radio-stop przez osobę nieuprawnioną została zredukowana, konieczna jest wymiana urządzeń.
We wtorek do godziny 13 na sieci kolejowej w Polsce odnotowano nieuprawnione użycie sygnału radio-stop w województwach: łódzkim, mazowieckim, opolskim i pomorskim. Po tych incydentach rzecznik PKP PLK uspokajał, że "nie było zagrożenia dla pasażerów". Informował, że "w wyniku nieuprawnionego użycia sygnału radio-stop zatrzymanych zostało łącznie 25 pociągów, a średnie opóźnienie pociągu to 7 minut".
To kolejne tego typu incydenty w Polsce. Wcześniej sygnał zatrzymujący pociągi nadano między innymi w województwach podlaskim i zachodniopomorskim.
CZYTAJ WIĘCEJ: Fałszywe alarmy na kolei. Zarzuty i areszt dla dwóch osób, podejrzany policjant zawieszony>>>
Co z bezpieczeństwem?
W środę prezes zarządu PKP Polskich Linii Kolejowych Ireneusz Merchel wydał specjalne stanowisko w sprawie bezpieczeństwa na kolei. Dotyczy ono właśnie kolejowego systemu radio-stop.
Merchel tłumaczy w nim, że "system radio-stop jest na kolei potrzebny ze względów bezpieczeństwa i dzięki niemu udało się zapobiec wielu niebezpiecznym zdarzeniom na sieci kolejowej". "Obecnie funkcjonuje on w systemie obejmującym analogowe urządzenia. Ze względów technologicznych istnieje obecnie możliwość uruchomienia tego systemu z zewnątrz" - czytamy.
Jak podkreśla prezes spółki, przypadki nieuzasadnionego użycia systemu radio-stop zdarzają się stosunkowo często i obecna sytuacja nie jest precedensem. "Nigdy nie wpływają one na bezpieczeństwo polskiej kolei, a najczęściej nie generują także utrudnień w ruchu. Opóźnienia pociągów pasażerskich wywołane nieuzasadnionym użyciem systemu radio-stop wahają się od kilkudziesięciu sekund do kilkunastu minut" - uspokaja.
"Zarządca infrastruktury każde nieuzasadnione użycie sygnału radio-stop zgłasza odpowiednim służbom. Dzisiaj wyjaśnienia wymaga skala i seria incydentów. Odpowiednie instytucje odpowiedzialne za ruch kolejowy w Polsce oraz bezpieczeństwo państwa prowadzą swoje czynności wyjaśniające" - podkreśla Merchel.
"Aby możliwość nadania sygnału radio-stop przez osobę nieuprawnioną została zredukowana, konieczna jest wymiana urządzeń. Pierwotnie taką wymianę jako zarządca infrastruktury planowaliśmy w naszym systemie przeprowadzić w sposób ewolucyjny, równolegle do instalowania na sieci kolejowej systemu GSM-R. Wówczas również wymieniliby go przewoźnicy" - wyjaśnia prezes.
"Uznawaliśmy jednak do tej pory, że te prace powinny przebiegać równolegle - tym bardziej, że jest to proces kosztowny, przede wszystkim dla przewoźników. Łączny koszt takiej inwestycji wynosi ok. 200 mln zł. W obecnej sytuacji wzmożonej liczby przypadków nieuzasadnionego użycia systemu radio-stop podjęliśmy decyzję, że znacząco przyspieszymy trwający proces wymiany analogowych urządzeń nadawczo-odbiorczych na cyfrowe" - czytamy.
Dodaje jednak, że "taka zmiana dotyczyć będzie musiała nie tylko PKP PLK, ale wszystkich podmiotów zajmujących się ruchem kolejowym". "W ten sposób możliwość nadawania sygnału radio-stop przez osoby nieuprawnione zostanie poważnie zredukowana" - przewiduje Merchel.
Prezes podkreśla, że spółka chce przekazać pasażerom przede wszystkim trzy zasadnicze komunikaty.
"Po pierwsze, polska kolej jest bezpieczna, a przykłady nieuprawnionego użycia sygnału radio-stop nie wpływają negatywnie na bezpieczeństwo w ruchu. Incydenty te powodują niewielkie utrudnienia w ruchu i nie generują zagrożeń dla ludzi. Po drugie, nadal istniejąca techniczna możliwość nadania sygnału radio-stop przez osobę nieuprawnioną w obecnym analogowym systemie nie ma związku z wdrażaniem na sieci kolejowej systemu GSM-R. Po trzecie, przyspieszamy proces wymiany urządzeń analogowych na cyfrowe, aby móc wyeliminować przypadki nieuprawnionego użycia sygnału radio-stop" - wymienia.
"To prymitywny system"
Jego zdaniem jest to "system bezpieczeństwa dla maszynistów i dyżurnych ruchu z lat 80.". - To prymitywny system - ocenił. Jak przypominał, w 2017 roku miało być rozpoczęte wprowadzanie w Polsce europejskiego systemu bezpieczeństwa ERTMS/GSM-R. - Nie zrealizowano tego nawet w minimalnym stopniu, ale zarząd PKP PLK otrzymał premie za wdrażanie tego niewdrożonego systemu - zauważył Karnowski.
Jakub Karnowski mówił także o ostatnich incydentach na kolei w szerszym ujęciu. - To jest efekt tego, co się dzieje na kolei od blisko ośmiu lat, od listopada 2015 roku ten sam minister (infrastruktury), pan minister Andrzej Adamczyk odpowiada za polską kolej, za PKP i na cokolwiek nie spojrzymy - od bezpieczeństwa, poprzez punktualność, wartość PKP Cargo, rynek PKP Cargo, inwestycje w PKP PLK - mamy dramat. To jest efekt wielu lat zarządzania PKP przez ministra Adamczyka i jego ludzi - komentował w TVN24.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ: Zagrożenia nie ma, alarmy są. Dlaczego w Polsce tak łatwo uruchomić radio-stop? >>>
Źródło: TVN24 Biznes, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock