Liczymy, że projekt przewidujący zwrot spreadów posiadaczom kredytów frankowych, odnoszonych do walut, jeszcze w październiku zostanie włączony do porządku obrad Sejmu. Bardzo nam na tym zależy - powiedział Przemysław Bryksa z Kancelarii Prezydenta. Zapewnił, że prezydent w tej chwili nie dokonuje żadnych korekt w swoim projekcie.
Wicedyrektor Biura ds. Narodowej Rady Rozwoju w Kancelarii Prezydenta Przemysław Bryksa był koordynatorem prac nad projektem ustawy, przewidującym zwrot spreadów frankowiczom. Projekt został po raz pierwszy zaprezentowany 2 sierpnia na wspólnej konferencji przedstawicieli Kancelarii Prezydenta i prezesa NBP Adama Glapińskiego. W tym czasie kancelaria wysłała go do Sejmu jako inicjatywę ustawodawczą prezydenta Andrzeja Dudy.
Pomoc frankowiczom
Bryksa powiedział w piątek, że twórcy projektu liczą, że pierwsze czytanie w Sejmie odbędzie się jak najszybciej. Jego zdaniem powinno to nastąpić jeszcze w październiku, choć zwraca uwagę, że na październik zaplanowane są dwa posiedzenia Sejmu, a w porządku pierwszego projektu spreadowego nie ma. - Liczymy, że zostanie włączony do porządku kolejnego październikowego posiedzenia. Bardzo nam zależy, by projekt był jak najszybciej procedowany i by odbywało się to sprawnie - zaznaczył dyrektor z Kancelarii Prezydenta. Zapewnił, że prezydent w tej chwili nie dokonuje żadnych korekt w swoim projekcie, choć jeśli w toku prac parlamentarnych pojawią się trafne uwagi do jakichś artykułów, nie można wykluczyć, że prezydent je uwzględni, akceptując poprawki lub nawet poprzez autopoprawkę.
Zwrot spreadów
Bryksa pytany o krytyczne opinie, przesłane przez NBP do prezydenckich propozycji zaznaczył, że twórcy projektu bazują na stanowisku, wyrażonym i później podtrzymanym przez prezesa NBP Adama Glapińskiego. Podczas konferencji 2 sierpnia br. poparł on rozwiązanie dwuczłonowe: ustawowy zwrot spreadów, a także zapowiedział wypracowanie z myślą o frankowiczach nowych "mechanizmów nadzorczych" wobec banków w ramach Komitetu Stabilności Finansowej. - Krytyczne uwagi NBP traktujemy jako wyraz troski, by projekt był jak najlepszy - zaznaczył Bryksa.
Prezydencki projekt ma obejmować umowy kredytu zawarte od 1 lipca 2000 roku do wejścia w życie "ustawy antyspreadowej" (26 sierpnia 2011 roku). Dotyczyć ma konsumentów, a także te osoby prowadzące działalność gospodarczą, które nie dokonywały odpisów podatkowych w związku z kredytami. Zwracane mają być spready pobierane w wysokości wyższej niż dopuszczalna. Za taką będzie uznana sytuacja, gdy np. bank naliczając spread ustalał kurs, różniący się więcej niż o 0,5 proc. od kursu kupna/sprzedaży waluty, określanego przez NBP. Spready będą zwracane od kredytu w wysokości maksymalnie 350 tys. zł na jedną osobę. Mają być zwracane nawet wtedy, gdy umowa kredytu wygasła, została wypowiedziana lub kredyt został spłacony. Konsumenci będą mieli pół roku od wejścia w życie ustawy na złożenie wniosku w banku o wysokość naliczanego spreadu. Banki będą musiały im odpowiedzieć w ciągu 30 dni. Potem kredytobiorcy będą mieli rok na złożenie wniosku o zwrot spreadu. Dochody z tytułu odzyskanego spreadu byłyby zwolnione z podatku dochodowego. W projekcie ustawy ocenia się, że koszty zwroty spreadów wyniosą 3,6-4,0 mld zł.
Koszt propozycji
W opinii przesłanej do prezydenckiego projektu Narodowy Bank Polski oszacował jednak, że koszty wdrożenia projektu mogą być nawet ponad dwa razy wyższe. Uznał, że poza bezpośrednim zwrotem spreadów dla klientów banki poniosłyby dodatkowo koszty operacyjne, zaangażowania pracowników i zmian operacyjnych. Wątpliwości NBP budził też sposób wyznaczania wartości zwrotu spreadów, która została wyznaczona w walucie obcej, a nie w złotych. W ocenie NBP nie ma także uzasadnienia dla naliczenia połowy odsetek ustawowych od kwoty zwrotu spreadów, a wątpliwości budzi sposób określenia spreadu "referencyjnego", ponad który nadwyżkę bank musi zwrócić klientowi.
Zobacz materiał "Faktów" TVN o proteście frankowiczów (10.09.2016):
Autor: mb//ms / Źródło: PAP