Fiskus sprawdza nasze wpisy i zdjęcia w mediach społecznościowych. Może nakazać nam na ich podstawie zapłacić podatek - pisze we wtorkowym wydaniu "Gazeta Wyborcza".
- Podatnicy nie zawsze zdają sobie sprawę, że publikowanie w mediach społecznościowych prywatnych zdjęć i przeróżnych informacji, często o charakterze osobistym, może mieć dla nich dalekosiężne skutki. Dla fiskusa jest to prawdziwa skarbnica wiedzy o aktywności osoby, którą się zacznie interesować - mówi w rozmowie z dziennikiem doradca podatkowy Przemysław Hinc.
Fiskus kontroluje podatników
Informacje o tym, że skarbówka sprawdza Polaków w mediach społecznościowych, potwierdza w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Justyna Pasieczyńska, rzeczniczka prasowa Krajowej Administracji Skarbowej. - Weryfikujemy różne informacje w mediach społecznościowych, jak Facebook, czy na portalach zajmujących się handlem - mówi Pasieczyńska.
"Zapewnia, że fiskus korzysta też z informacji sygnalnych, czyli informacji dostarczanych przez innych podatników, którzy zauważają jakieś niepokojące informacje, np. w mediach społecznościowych innych Polaków, i zgłaszają skarbówce, aby tym się zainteresowała" - czytamy w artykule.
- Celem jest identyfikacja osób, które prowadzą niezarejestrowaną działalność gospodarczą i nie wywiązują się z obowiązków podatkowych bądź prowadzą działalność gospodarczą, ale nie odprowadzają należnych podatków. Nie chodzi o osoby, które jednorazowo sprzedają rzeczy, na przykład po swoich dzieciach. Ale o osoby, które takie ubranka kupują hurtowo i następnie wszystkie sprzedają - mówi rzeczniczka KAS.
Egzotyczna podróż wliczona w koszty firmowe
"GW" wyjaśnia, kogo dokładnie sprawdza skarbówka. "Marcin Wojewódka, radca prawny z Wojewódka i Wspólnicy, podaje przykład mężczyzny, który na Facebooku zamieszczał zdjęcia z plaży na Malediwach. Na zdjęciach widać, jak mężczyzna leży na leżaku i popija szampana" - czytamy.
"Fiskus sprawdził mężczyznę i okazało się, że prowadzi on firmę i bilety samolotowe z Warszawy na Malediwy i z powrotem wrzucił w koszty firmowe. Przekonywał bowiem, że wyjazd na Malediwy był służbowy i miał na celu spotkanie z kontrahentami. Skarbówka to zakwestionowała i kazała zapłacić zaległy podatek" - opisuje dziennik.
Co jeszcze wzbudza zainteresowanie fiskusa?
"Kim jeszcze może zainteresować się skarbówka? Na przykład fryzjerkami, kosmetyczkami czy tatuażystami, którzy będą zachwalać swoją działalność w mediach społecznościowych i reklamować swoje usługi (zamieszczać zdjęcia swoich prac, opinie zadowolonych nabywców i pokazywać swój warsztat albo studio), ale oficjalnie nie zgłoszą prowadzenia działalności gospodarczej" - czytamy.
Dodatkowo, "zainteresowanie fiskusa wzbudzają też te osoby, które choć mają zarejestrowaną działalność gospodarczą, to gdy sprzedają towar przez internet, próbują ukryć rozmiar biznesu".
"Uwagę fiskusa przyciągnie też podatnik, który wciąż wykazuje straty, a stać go i na egzotyczne wakacje, i na zakup luksusowych samochodów" - pisze "Gazeta Wyborcza".
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock