Aplikacja TikTok jeszcze w tym miesiącu zostanie zablokowana na wszystkich urządzeniach wydawanych urzędnikom przez państwo - zapowiedział cytowany w środę przez estońskie media Kristjan Jarvan, minister przedsiębiorczości i technologii Estonii.
- Jeśli urzędnik będzie korzystał z aplikacji w trakcie pracy, ale na telefonie prywatnym, nie będziemy w to ingerować - dodał. W wielu krajach zachodnich pojawiły się obawy dotyczące zakresu monitorowania aktywności użytkowników aplikacji stworzonej przez firmę ByteDance założoną przez chińskiego przedsiębiorcę Zhanga Yiminga. Firmy prywatne są zobowiązane do udostępniania chińskim władzom danych, jeśli zostaną do tego przez Pekin wezwane. Zakaz używania TikToka na telefonach służbowych urzędników państwowych wprowadziły już m.in. USA, Francja czy Nowa Zelandia.
Sytuacja Tiktoka w Polsce
Rada ds. Cyfryzacji, ciało doradcze rządu, przyjęła w poniedziałek uchwałę w sprawie korzystania z TikToka na urządzenia służbowych pracowników administracji skarbowej. W dokumencie zasugerowano zakazanie korzystania z tej aplikacji.
Jednak, jak zauważa Janusz Cieszyński, sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, w komentarzu zamieszczonym na Twitterze uchwała ta "nie zmienia praktycznie nic w sytuacji TikToka w Polsce". Stwierdził, że "Rada w swoim stanowisku nie przedstawiła technicznych dowodów potwierdzających zagrożenie płynące z posiadania TikToka na telefonie użytkownika".
"Należy jednocześnie zauważyć, że w ostatnich miesiącach pojawiły się budzące obawy dotyczące bezpieczeństwa doniesienia na temat TikToka, potwierdzone przez firmę wykorzystanie aplikacji do inwigilacji dziennikarzy" - napisał Cieszyński.
Dodał jednak, że każda instytucja publiczna posiada politykę bezpieczeństwa informacji i jednym z podstawowych jej elementów powinien być "nakaz oddzielania danych prywatnych od służbowych".
Więcej przeczytasz w: Rada do spraw cyfryzacji ostrzega przed TikTokiem. Sekretarz stanu: to nie zmienia praktycznie nic
TikTok odpowiada
Piotr Żaczko, menedżer ds. komunikacji w TiKToku, przekazał w odpowiedzi na pytania TVN24 Biznes, że "Chiny nie są właścicielami ani TikToka, ani naszej spółki matki, obie one są zarejestrowane poza Chinami. Obie nie są w żaden sposób zależne od chińskiego rządu, nie udostępniamy także żadnych danych tamtejszym władzom".
"W ramach projektu Clover rozszerzamy nasze podejście do bezpieczeństwa danych w Europie poprzez dalsze zaostrzenie kontroli dostępu do danych i współpracę z europejską firmą zewnętrzną w celu przeprowadzania audytów, monitorowania i zapewniania niezależnej weryfikacji naszych działań. Pozostajemy gotowi do współpracy i chętni do pełnego spełnienia wymogów formalnych w celu wyjaśnienia wszelkich wątpliwości z właściwymi organami" - dodał Piotr Żaczko.
Spółka wyjaśniła, że "systematycznie (co pół roku) publikuje w raporcie listę żądań o udostępnienie informacji ze strony władz".
Podkreślono, że "decydenci polityczni i organy regulacyjne w Europie słusznie koncentrują się na zrozumieniu, czy TikTok stanowi jakiekolwiek faktyczne zagrożenie dla bezpieczeństwa. Żadne dowody nie zostały jak dotąd przedstawione. Deklarujemy niezmiennie chęć współpracy tak, by w pełni zrealizować wymagania formalne".
Źródło: TVN24 Biznes/PAP
Źródło zdjęcia głównego: Leonid Andronov/Shutterstock