W niedzielę, 11 czerwca po raz pierwszy w historii na polskim rynku energii elektrycznej pojawiły się ujemne ceny. Chodzi o godziny dostaw między 11.00 a 16.00. Ujemna cena oznacza, że to wytwórca płaci odbiorcy za zużycie energii.
Do danych z Rynku Dnia Następnego (rynek energii) odniosła się w sobotę pełnomocnik rządu do spraw strategicznej infrastruktury energetycznej Anna Łukaszewska-Trzeciakowska.
Pierwszy raz w historii
"Dzień do zapamiętania. Jutro pierwszy raz w historii w ramach market coupling na rynku spot w godzinach 11:00-16:00 mamy ujemne ceny energii (...) Zmiana miksu zmienia rynek" - napisała na Twitterze.
Ujemna cena oznacza, że to wytwórca płaci odbiorcy za zużycie energii. To elektrownie dopłacają do tego, żeby produkować energię elektryczną ze względu na jej nadmiar na rynku.
W Polsce ujemne ceny energii mogą funkcjonować od 2019 roku. Wynika to z art. 10 rozporządzenia 2019/943 w sprawie rynku wewnętrznego energii elektrycznej, który dostosował polskie prawo do unijnych wymogów. Dokument zniósł obowiązujące minimalne ceny energii elektrycznej, które wynosiły 70 zł za MWh.
Nie tylko Polska
Ceny energii elektrycznej na Rynku Dnia Następnego z dostawą w niektórych godzinach w niedzielę będą również ujemne w Austrii, Niemczech czy Szwecji. Sytuacja taka związana jest z niskim popytem w dni świąteczne oraz z wysoką produkcją ze źródeł odnawialnych.
W niedzielę przed południem, jak wynika z danych PSE, polska fotowoltaika pracuje z mocą ponad 7 GW, a farmy wiatrowe - 2,1 GW przy zapotrzebowaniu na poziomie 15 GW.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock