W 2017 roku w Polsce zarejestrowano już ponad milion oświadczeń o zamiarze zatrudnienia cudzoziemców. - Zmiany demograficzne oraz sytuacja na rynku pracy spowodują, że będzie potrzeba sprowadzania do Polski pracowników z zagranicy - podkreślali eksperci.
Magdalena Sweklej z Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej wskazała, że Polska przyjmuje coraz więcej imigrantów zarobkowych. - Prognozy demograficzne pokazują, że coraz większa liczba cudzoziemców będzie potrzebna na polskim rynku pracy - powiedziała. Zwróciła uwagę, że migranci pozwalają zachować równowagę na rynku, "wypełniać lukę demograficzną i pozyskiwać kompetencje, o które ciężko na rodzimym rynku pracy".
Zwróciła uwagę, że poza granicami naszego kraju jest wciąż wielu Polaków. - Polska jest na razie jeszcze krajem emigracyjno-imigracyjnym. Wielu Polaków wyjechało z kraju głównie z powodu poszukiwania pracy. Na rynek pracy napłynęli cudzoziemcy, wypełniając luki, które wyjeżdżający stworzyli - mówiła Sweklej.
Powołała się na dane GUS z 2015 roku. Zgodnie z nimi poza Polską znajdowało w tym czasie około 2,4 mln obywateli. Sweklej zaznaczyła, że w 2017 roku zarejestrowano już ponad milion oświadczeń o zamiarze zatrudnienia cudzoziemców.
Zwróciła uwagę, że największą grupą migrantów zarobkowych stanowią Ukraińcy, którzy najczęściej pracują w branżach: budowlanej, przetwórstwie przemysłowym, rolnictwie, gastronomi, transporcie, opiece domowej. - Rośnie, co nas bardzo cieszy, liczba imigrantów z wyższymi kwalifikacjami, czy ze specyficznymi kwalifikacjami, które są potrzebne na polskim rynku - powiedziała Sweklej.
Skutki migracji
Profesor Paweł Kaczmarczyk z Ośrodka Badań nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego podkreślił, że Polska w ostatnich latach stała się największym importerem siły roboczej w Europie. Zauważył jednak, że udział migrantów w sile roboczej w Polsce jest wciąż znikomy.
- Pytanie jest takie: jakie będą krótko- i długookresowe skutki tej migracji. To jest trudne pytanie, ponieważ my nawet nie wiemy, ilu tych migrantów jest w Polsce. Nasze badania wskazują, że są już w Polsce sektory niemal całkowicie uzależnione od cudzoziemskiej siły roboczej - mówił. Dodał, że należą do nich między innymi rolnictwo i sektor usług domowych. Zaznaczył, że rok 2017 może być przełomowym w kwestii napływu pracowników z Ukrainy. - O ile wcześniej migranci skupiali się w wybranych regionach, zwłaszcza w metropoliach, obecnie nastąpił masowy proces rozlewania się imigracji z Ukrainy po całym kraju - wyjaśniał profesor Kaczmarczyk. Jego zdaniem potencjał imigracyjny z Ukrainy będzie się wyczerpywał w "dramatycznie szybkim tempie". - To kraj, który się starzeje jeszcze szybciej niż Polska, i to jest kraj, który się zderzył jeszcze bardziej boleśnie niż my z ubytkami pracowników na skutek migracji - mówił ekspert.
Problemy Bułgarii
Z kolei Walentina Wasilionowa z Konfederacji Niezależnych Związków Zawodowych Bułgarii zwróciła uwagę, że również Bułgaria zmaga się z problemem niedoboru pracowników. Wyjaśniała, że spowodowane jest to między innymi migracją zarobkową obywateli tego kraju.
- Mamy, jako Bułgarzy, dramatyczną sytuację nie tylko ze względu na migrację, ale także ze względu na demografię. Nasze związki zawodowe oszacowały, że w ciągu 5 lat Bułgaria straciła jedno duże miasto - mówiła. Zaznaczyła, że najwięcej Bułgarów wyjechało do Włoch - ok. 0,5 mln, ok. 150 tys. do Hiszpanii, ponad 120 tys. do Grecji. Jak powiedziała, zdarza się, iż pracownicy z Bułgarii są wyzyskiwani przez pośredników i pracują w obozach pracy. - Na co dzień, podejmując decyzję w supermarketach, musimy zastanowić się, kto zbierał te ogórki czy pomidory. W tym świecie liczą się tylko zyski i konkurencja, są one ważniejsze niż człowiek - dodała Wasilionowa.
Konferencję "Pracownicy migracyjni na rynku pracy - ocena sytuacji z perspektywy wschodniej i zachodniej Europy" zorganizowano we wtorek w Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog".
Autor: mb/gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock