Minister energii Krzysztof Tchórzewski zwrócił się z pisemną prośbą do komisarzy unijnych, by przyjrzeli się ostatnim dużym wzrostom cen CO2 – poinformował wiceminister energii Tomasz Dąbrowski. Resort energii zapewnia, że gospodarstwom domowym nie grożą zmiany cen energii elektrycznej. Jednak w środę szef Urzędu Regulacji Energetyki Maciej Bando zasygnalizował, że obecnej sytuacji może być zmuszony nie tylko zadbać o interesy klientów, ale też przedsiębiorstw energetycznych.
- Ceny uprawnień do emisji CO2 poszybowały w górę w ostatnim czasie. Wczoraj minister Tchórzewski spotykał się z komisarzem ds. energii i zmian klimatycznych Miguelem Arias Canete i komisarz ds. pomocy publicznej Margrethe Vestager i zwracał uwagę na to zjawisko, prosząc jednocześnie pisemnie, by przyjrzeli się temu zjawisku ze strony ewentualnego uruchomienia mechanizmów przewidzianych w momencie, gdy w okresie określonego czasu następuje nagły wzrost - powiedział wiceminister Tomasz Dąbrowski podczas kongresu energetycznego DISE.
Jak wyjaśnił, minister prosił także, by KE "przy pomocy służb przyjrzała się, czy na rynku nie dochodziło do praktyk uzgodnionych, które miały na celu podwyższenie ceny w sposób bardziej znaczny, niż by to wynikało z fundamentalnych przesłanek".
Niepokojący wzrost
Tomasz Dąbrowski zwrócił uwagę, że duży wzrost cen CO2 zaniepokoił nie tylko polski rząd, najprawdopodobniej do tego stanowiska przyłączą się także Rumunia, Grecja i Hiszpania. - Zjawisko zostało zauważone, nie zostało zignorowane, został zasygnalizowany problem i miejmy nadzieję, że sytuacja wróci do normy - powiedział wiceminister.
Dodał, że wszyscy się spodziewali, że cena uprawnień może rosnąć, ale tempo wzrostu przekroczyło oczekiwania.
W popołudniowym komunikacie prasowym resort energii poinformował, że podczas spotkania z unijnymi komisarzami minister Krzysztof Tchórzewski poruszył kwestię "bardzo szybkiego wzrostu cen uprawnień do emisji CO2".
"Wydaje się, że taka sytuacja w krótkim okresie może być skutkiem zamierzonych działań rynkowych, co wpływa niekorzystnie na ceny energii elektrycznej w Polsce. Przekazałem na ręce komisarzy Margrethe Vestager i Miguela Canete pismo z prośbą o zbadanie tej sprawy" - wyjaśnił, cytowany w komunikacie, minister energii.
Duże firmy dyktują ceny?
Ceny uprawnień do emisji CO2 gwałtownie rosną na giełdzie w Londynie od kilku miesięcy. Jeszcze na początku roku kosztowały kilka euro, a we wrześniu ceny CO2 wzrosły do 25 euro i są tym samym najwyższe od dekady. W opinii wielu ekspertów ceny CO2 w dalszym ciągu mogą rosnąć.
O zamiarze podjęcia rozmów z Komisją Europejską na temat sytuacji na rynku CO2 minister Tchórzewski poinformował po raz pierwszy tydzień temu.
Zauważył wtedy, że w niektórych państwach unijnych są duże firmy, które mogą skupować uprawnienia do emisji CO2 z wyprzedzeniem i dyktować ceny. Dodał, że to, iż świadectwa są handlowane bezpośrednio na terenie całej UE stawia Polskę w trudniejszej sytuacji, bo nasza siła nabywcza jest mniejsza.
Co z cenami prądu?
Rosnące ceny CO2 negatywnie wpływają na wyniki finansowe m.in. polskich koncernów energetycznych. Minister Tchórzewski zapewnił w czwartkowym komunikacie, że gospodarstwom domowym nie grożą podwyżki cen energii.
Tymczasem w środę prezes Urzędu Regulacji Energetyki Maciej Bando, który wkrótce ma zatwierdzić taryfy na 2019 rok, zasygnalizował, że w sytuacji rosnących cen energii może być zmuszony zadbać o interesy przedsiębiorstw energetycznych przy ustalaniu wysokości taryfy G (dla gospodarstw domowych) na przyszły rok.
Prezes URE, pytany przez dziennikarzy w kuluarach Kongresu Energetycznego DISE we Wrocławiu, jaka będzie decyzja Urzędu w sprawie wysokości taryfy G dla gospodarstw domowych w sytuacji rosnących cen energii odpowiedział: - Chodzi nie tylko o dbałość o grupę G. Dzisiaj też trzeba zadbać o przedsiębiorstwa, które mogą być zmuszane, by nie przynosić wniosków o podwyżki taryf, co jest absurdalne, ale są takie sygnały. Regulator równoważy interesy. Może zajść taka sytuacja, że trzeba będzie szalę przechylić w stronę przedsiębiorstwa.
Autor: //dap / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock