Za paprykę trzeba płacić dwa razy więcej niż rok temu. - Czy to jest sytuacja, w której możemy mówić o bezpieczeństwie żywnościowym? Czy aby na pewno ludzi na to stać? - zwraca uwagę w rozmowie z TVN24 Biznes Paweł Myziak ze Zrzeszenia Producentów Papryki RP. Jakub Olipra, starszy ekonomista z Credit Agricole tłumaczy, że wysokie ceny to między innymi efekt rosnących rachunków za energię i nawozy oraz kosztów pracy.
Paweł Myziak z zarządu Zrzeszenia Producentów Papryki RP mówi w rozmowie z TVN24 Biznes, że niektóre warzywa są dwukrotnie, a nawet trzykrotnie droższe niż w 2022 roku.
- Marchewka i cebula po 6 złotych, papryka po 28 złotych, pomidor po 25 złotych - wylicza. - I czy to jest sytuacja, w której możemy mówić o bezpieczeństwie żywnościowym? Czy aby na pewno ludzi stać na takie ceny? Bez produkcji polskiej zawsze będziemy narażeni na kryzysy cenowe - zaznacza.
Droga papryka. "Konsument przestaje akceptować te ceny"
Jak dodaje, w tym sezonie papryka jest dwukrotnie droższa niż rok temu. - W poprzednim kosztowała w sklepie od 12,90 do 14,90 złotych, teraz między 24 a 28 złotych - zauważa.
Paweł Myziak przyznaje, że w poprzednich latach bywały takie momenty, że papryka sięgała 30 złotych za kilogram, ale to było przejściowe i trwało około tygodnia. - Dzisiaj trwa to dłużej, ale jesteśmy u szczytu cenowego, bo widzimy, że konsument przestaje akceptować takie ceny. Następuje bardzo widoczna substytucja dóbr - komentuje. Wyjaśnia, że jeśli kupujący chce zrobić sałatkę, a nie stać go na jakieś warzywa, to kupuje w to miejsce tańsze, np. cebulę czy kapustę. - Nakręcając tym samym kolejną spiralę, bo te inne produkty też będą powoli drożeć - podsumowuje.
Jako przykład zalet własnej produkcji wskazuje cebulę, która jest najpopularniejszym warzywem na świecie. - Mamy na szczęście produkcję polską i dlatego w sklepie kosztuje ona około 6 złotych. W Tajlandii jednak powstają mafie cebulowe i tam cena tego warzywa dochodzi w przeliczeniu na polską walutę do 60 złotych za kilogram, bo dostęp do cebuli jest utrudniony - tłumaczy.
O ile wzrosną ceny warzyw?
Jakub Olipra, starszy ekonomista z Credit Agricole Banku, przyznaje w rozmowie z TVN24 Biznes, że producenci mierzą się z rosnącą presją kosztową związaną z wysokimi cenami nawozów, energii, która jest szczególnie ważną kwestią w przypadku upraw szklarniowych.
- Problemem są również rosnące koszty pracy. To znajduje odzwierciedlenie w cenach. Z kolei czynnikiem ograniczającym wzrost warzyw w ubiegłym roku były ich relatywnie dobre zbiory. Warto przy tym zauważyć, że wzrost cen warzyw i tak był relatywnie niewielki na tle innych produktów żywnościowych takich jak mąka, oleje roślinne, pieczywo, mięso czy cukier - wyjaśnia.
Według prognoz Credit Agricole średniorocznie ceny warzyw wzrosną w 2023 roku o około 12,1 procent. - Dużo zależeć będzie jednak od tegorocznych zbiorów, które na obecnym etapie trudno prognozować. Zobaczymy, jak w tym sezonie będą kształtować się warunki agrometeorologiczne, od których zależeć będzie produkcja - wyjaśnia Olipra.
Ceny energii, koszty pracy
Na wysokie ceny energii wskazuje także Paweł Myziak ze Zrzeszenia Producentów Papryki RP. - Za ich sprawą rolnictwo zostało rozregulowane - mówi w rozmowie z TVN24 Biznes.
Branża boryka się ponadto z problemem rąk do pracy. - Znalezienie osoby, która chce pracować w rolnictwie, graniczy z cudem. Do tego duża część producentów warzyw opóźnia produkcję bądź też zmniejszyła ją w poprzednim roku. Dlatego jesteśmy skazani na dyktat cenowy produktów ciepłolubnych, które przyjeżdżają do nas z Hiszpanii, z Turcji, z Włoch - wyjaśnia.
Tymczasem w części z tych krajów ceny wzrosły w związku z problemami na plantacjach wywołanymi przez fale chłodu.
- Zawsze mieliśmy w Polsce zimową produkcję warzyw ciepłolubnych: ogórków, pomidorów czy papryki, choć jej akurat najmniej. W tej chwili nie produkujemy nic oprócz pomidora malinowego. Wszystko kupujemy z zagranicy. Musimy mieć alternatywę, bo w przypadku jakiejś katastrofy tak jak w Turcji, nie będziemy w ogóle dostawać tych produktów - przestrzega.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock