Prezydent Andrzej Duda nie ogłosił jeszcze decyzji w sprawie ustawy budżetowej na 2024 rok. Zgodnie z konstytucją prezydent ma dwie możliwości: może podpisać ustawę lub skierować ją do Trybunału Konstytucyjnego, by TK ocenił zgodność jej zapisów z ustawą zasadniczą. Prezydent nie może zawetować ustawy budżetowej, jak stało się to w przypadku ustawy okołobudżetowej na 2024 rok.
Parlament 24 stycznia br. zakończył prace nad ustawą budżetową na 2024 rok. Tego samego dnia marszałek Sejmu Szymon Hołownia poinformował, że przekazał do prezydenta ustawę budżetową na 2024 rok. "Wysłałem uchwalony przez Sejm i Senat budżet do Prezydenta. Podwyżki dla nauczycieli i pracowników służby publicznej. 3 mld zł na onkologię i psychiatrię dziecięcą oraz pieniądze na telefon zaufania dla dzieci. Do przodu!" - napisał Hołownia w serwisie X (dawniej Twitter).
Decyzji prezydenta Andrzeja Dudy w sprawie ustawy budżetowej jeszcze nie ma. Co ważne, głowa państwa nie może zawetować ustawy budżetowej, tak jak się to stało z ustawą okołobudżetową na 2024 rok.
Czytaj także Konkret24: Prezydent zawetował ustawę okołobudżetową. Do czego jest potrzebna?
Co zrobi prezydent Andrzej Duda?
Konstytucja RP przewiduje dwie możliwości. Zgodnie z art. 224 Konstytucji RP "Prezydent Rzeczypospolitej podpisuje w ciągu 7 dni ustawę budżetową albo ustawę o prowizorium budżetowym przedstawioną przez Marszałka Sejmu".
Z kolei "w przypadku zwrócenia się Prezydenta Rzeczypospolitej do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie zgodności z Konstytucją ustawy budżetowej albo ustawy o prowizorium budżetowym przed jej podpisaniem, Trybunał orzeka w tej sprawie nie później niż w ciągu 2 miesięcy od dnia złożenia wniosku w Trybunale".
W przypadku realizacji drugiego scenariusza, rząd wykonuje politykę finansową na podstawie projektu budżetu. "Jeżeli ustawa budżetowa albo ustawa o prowizorium budżetowym nie weszły w życie w dniu rozpoczęcia roku budżetowego, Rada Ministrów prowadzi gospodarkę finansową na podstawie przedłożonego projektu ustawy" - czytamy w art. 219 Konstytucji RP.
Prezydent Andrzej Duda zapowiedział w połowie stycznia br. na konferencji w Davos, że w momencie, w którym ustawa budżetowa zostanie do niego przesłana, "będzie poddana pełnej analizie od strony konstytucyjnej, zarówno merytorycznej, jak i proceduralnej". - Ale to będzie jedyny aspekt, w jakim będziemy to oceniali - mówił.
- Również chcę jasno i wyraźnie powiedzieć, słyszę jakieś spekulacje dotyczące tego, że mogą być przedterminowe wybory. W ogóle nie widzę takiej możliwości - oświadczył prezydent Duda. - Jeżeli budżet będzie przyjęty, nawet skierowanie budżetu do Trybunału Konstytucyjnego absolutnie nie powoduje żadnych przedterminowych wyborów - powiedział.
Premier Donald Tusk komentuje
Premier Donald Tusk mówił podczas wtorkowej konferencji prasowej, że skierowanie ustawy budżetowej do Trybunału Konstytucyjnego byłoby "irracjonalnym ruchem".
- Ja nie sądzę, żeby prezydent zdecydował się na taki ruch, bo to byłby ruch irracjonalny. Bardzo szkodliwy z punktu widzenia interesów ludzi. Ja wiem, że to jest druga i ostatnia kadencja pana prezydenta, więc być może nie przejmuje się opinią publiczną, ale nie wygląda na człowieka, który chciałby tak na żywca dokuczyć tym, którzy czekają na podwyżki - powiedział szef rządu.
- Mogę to powiedzieć, na razie we własnym imieniu: gdyby w jakiś sposób prezydent Duda, instytucje, których i wiarygodność, i ważność są bardzo wątpliwe, na przykład Trybunał Konstytucyjny (...) jeśli rzeczywiście z jakąś nadzwyczajną kreatywnością znajdą sposób, żeby blokować możliwości funkcjonowania państwa, jeśli prezydent Duda na polecenie prezesa Kaczyńskiego chciałby uniemożliwić wypłatę ludziom pieniędzy, to wtedy być może ja się zdecyduję wspólnie z koalicjantami na natychmiastowe skrócenie kadencji i rozpisanie nowych wyborów - dodał premier Tusk.
Do tych słów odniósł się Jarosław Kaczyński. - Cała opowieść o niepodpisanym budżecie i dalszych konsekwencjach, to jest po prostu jedna z tych legend miejskich. Niczego takiego nie było, nie było żadnych rozmów między mną a prezydentem - powiedział prezes PiS. Kaczyński dodał przy tym, że od "bardzo dawna" nie rozmawiał z prezydentem Dudą.
Apel związkowców do prezydenta
Zgodnie z ustawą dochody państwa mają wynieść blisko 682,4 mld zł, w tym wpływy z podatków prawie 603,9 mld zł. Ustalony limit wydatków na ten rok wynosi blisko 866,4 mld zł.
Oznacza to, że ustawa zakłada, iż deficyt ma wynieść nie więcej niż 184 mld zł. Deficyt środków europejskich ustalono na 32,5 mld zł. W uzasadnieniu do ustawy wskazano, że biorąc pod uwagę plany finansowe pozostałych jednostek sektora finansów publicznych, prognozowany deficyt sektora finansów – według metodyki unijnej – wyniesie w tym roku 5,1 proc. produktu krajowego brutto (PKB).
Rząd zaplanował wydatki na obronność w wysokości 118 mld zł, co stanowi 3,1 proc. PKB planowanego na 2024 rok. W budżecie znalazła się także kontynuacja wzrostu wydatków na ochronę zdrowia, na którą pójdą 192 mld zł. Na subwencje dla jednostek samorządów terytorialnego zaplanowano 117,9 mld zł.
Z apelem o podpisanie ustawy budżetowej zwróciło się do prezydenta Dudy Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych. Przewodniczący OPZZ Piotr Ostrowski wskazywał w piśmie, że ustawa przewidująca wzrost wynagrodzeń pracowników państwowej sfery budżetowej o 20 proc. i nauczycieli o 30 proc., "stwarza szansę na poprawę sytuacji materialnej pracowników i w części łagodzi wysoki wzrost cen w latach 2022-2023".
"Podobny skutek przyniesie ustawowe zagwarantowanie finansowania programu Rodzina 800 Plus, wypłata '13. i 14. emerytury' oraz waloryzacja świadczeń emerytalno-rentowych" - dodał Ostrowski. Ponadto w ustawie przewidziano środki na realizację programu "Aktywny rodzic" dla kobiet, które wracają na rynek pracy po urodzeniu dziecka, a na finansowanie procedury in vitro 500 mln zł.
Źródło: tvn24.pl