- To jest sukces całego naszego społeczeństwa, bo kiedy problem ten wystąpił, jak jeden mąż, media, eksperci, dziennikarze, rząd, wszyscy zareagowali na pojawienie się tego produktu - powiedział na konferencji prasowej Przemysław Rzodkiewicz, Główny Inspektor Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych. Jak przekazał, alkotubki to nie polski wymysł. - Dwa lata temu w Nigerii oraz Tanzanii wprowadzono takie produkty i również spotkało się to z odpowiedzią, z zakazem handlu - podkreślił Rzodkiewicz.
W związku z informacjami o pojawieniu się w obrocie handlowym saszetek alkoholowych (alkotubek) przypominających tubki z musem owocowym dla dzieci Główny Inspektor Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych zobowiązał organy Inspekcji do kontroli w ramach sprzedaży tego asortymentu produktów spożywczych - poinformowano wcześniej na stronie IJHARS.
"Budzi to wiele uzasadnionych emocji"
Podczas konferencji prasowej Przemysław Rzodkiewicz zwrócił uwagę na opakowanie, w którym sprzedawany był alkohol. - Ja osobiście jestem ojcem trójki dzieci i gdyby mój syn, moja córka miała takie opakowanie w plecaku, wyjęła je bądź jeżeli zobaczyłbym je u kierowcy na mieście, bądź u pracownika, nie wzbudziłoby to moich podejrzeń - mówił.
- Takie opakowanie jest łatwe do schowania, łatwe do spożycia, łatwe do ukrycia i w związku z tym budzi tak wiele uzasadnionych emocji. To jest sukces całego naszego społeczeństwa, bo kiedy problem ten wystąpił, jak jeden mąż, media, eksperci, dziennikarze, rząd, wszyscy zareagowali na pojawienie się tego produktu. Tak że dzisiaj tego produktu w zasadzie nie ma w obrocie - powiedział.
- My rozpoczęliśmy działania związane z tymi kontrolami już w poniedziałek, kiedy pojawiły się pierwsze doniesienia medialne o tym, że są takie produkty - poinformował. - Na ten moment, na godzinę 12.30, kontrole przeprowadziliśmy w 223 punktach handlowych i te kontrole potwierdzają, że ten artykuł nie jest dostępny albo został wycofany z obrotu - mówił.
Zapowiedź nowych przepisów dotyczących opakowań
Rzodkiewicz był dopytywany przez dziennikarzy, czy zostaną zaproponowane nowe przepisy, które zapobiegną wprowadzaniu takich produktów na rynek. - Pracowaliśmy nad takimi rozwiązaniami z ministrem rolnictwa i rozwoju wsi. Przedstawiliśmy nasze propozycje. To jest temat, który dotyczy różnych obszarów. Mamy doświadczenie, bo z moimi współpracownikami pracowaliśmy wcześniej w Inspekcji Sanitarnej, mierzyliśmy się też z problemem związanym z dopalaczami. Wiemy, że w takich sytuacjach, w których mamy do czynienia z zagrożeniem, ważne jest sprawne, skuteczne działanie - mówił.
Zwrócił uwagę "że problem jest szerszy". - My zaproponowaliśmy rozwiązania, natomiast problem jest systemowy, nie dotyczy tylko tego obszaru, który jest w naszych kompetencjach czy ministra rolnictwa i rozwoju wsi, dotyczy też kwestii zwalczania alkoholizmu, polityki ministra zdrowia, ministra finansów. Gestią Kancelarii Prezesa Rady Ministrów jest koordynacja tych działań, aby te rozwiązania były kompleksowe - powiedział.
- Wczoraj analizowaliśmy sytuację na świecie, gdzie takie produkty były sprzedawane. W tej innowacji Polacy nie byli w pierwsi, dwa lata temu w Nigerii oraz Tanzanii wprowadzono takie produkty i również spotkało się to z odpowiedzią, z zakazem handlu. To pokazuje, że ten pomysł jest zły i również my będziemy podejmować wszelkiego typu działania, aby takich produktów nie było na rynku - podkreślał.
Alkohol sprzedawany w tubkach
We wtorek wieczorem spółka OLV, producent tzw. saszetek z napojami alkoholowymi pod marką Voodoo Monkey poinformowała PAP, że wycofuje całą partię produktów z rynku i natychmiast wstrzymuje ich produkcję. "Żałujemy, że produkt Voodoo Monkey, pomimo że został wyprodukowany i oznaczony zgodnie z obowiązującymi przepisami, wzbudził negatywne i niezamierzone skojarzenia. W związku z tym zarząd spółki OLV podjął decyzję o niezwłocznym wycofaniu całej partii produktów z rynku i natychmiastowym wstrzymaniu produkcji. Przepraszamy za zaistniałą sytuację" - napisała spółka w przesłanym PAP oświadczeniu.
O wycofaniu w trybie natychmiastowym produktów Voodoo Monkey ze sprzedaży w swoich sklepach poinformowała we wtorek firma Topaz, która ma 70 placówek handlowych działających pod własnym szyldem oraz 60 sklepów franczyzowych funkcjonujących jako Topaz Express. Ze sprzedaży wycofała się też sieć POLOmarket. "Ze skutkiem natychmiastowym wycofaliśmy wymienione produkty ze sprzedaży" - podała w środę firma.
O pojawieniu się w sprzedaży pod marką Voodoo Monkey napojów z alkoholem w miękkich opakowaniach przypominających musy owocowe informowały w ostatnim czasie media.
Po nagłośnieniu sprawy premier Donald Tusk zapowiedział poszukiwanie metody, która pozwoli "zablokować proceder związany z alkoholowymi saszetkami". Główny inspektor sanitarny Paweł Grzesiowski zapowiedział, że inspektorzy skontrolują zakłady produkujące saszetki z alkoholem i sklepy je sprzedające, uzasadniając to m.in. ryzykiem pomyłek z produktami dla dzieci ze względu na podobne opakowanie.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock