Wakacje nad Bałtykiem na razie cieszą się mniejszym zainteresowaniem niż w ubiegłym roku. - Obserwujemy spadek liczby turystów polskich w granicach około 40-50 procent - powiedział Roman Kucierski, ekspert hotelarski Północnej Izby Gospodarczej. W jego ocenie najprawdopodobniej pojawią się rezerwacje na ostatnią chwilę. Kucierski zwrócił również uwagę na "efekt inflacji".
Dyrektor zarządzający hotelu Hamilton w Świnoujściu i ekspert hotelarski Północnej Izby Gospodarczej Roman Kucierski w rozmowie z Polską Agencją Prasową wskazał na spadek liczby rezerwacji w zachodniopomorskich obiektach noclegowych.
- Patrząc z perspektywy nawet zeszłego roku, sytuacja jest diametralnie inna. Powoli zaczyna się to rozkręcać, ale nie ma tak dużej liczby rezerwacji jak w 2021 roku. Obserwujemy spadek liczby turystów polskich w granicach około 40-50 procent - powiedział Kucierski.
Zastrzegł, że ostatnie dwa lata ze względu na trwający stan epidemii i związane z nim obostrzenia trudno porównywać do poprzednich sezonów. - W 2019 roku o tej porze sezon mieliśmy już sprzedany. Z cudem graniczyło znalezienie miejsca w Świnoujściu. Dziś te miejsca jeszcze są - wyjaśnił.
Inflacja w Polsce
Wskazał natomiast, że choć w miejscowościach nadmorskich widoczny jest duży spadek liczby rezerwacji w porównaniu do ubiegłego roku, bardzo możliwe jest, że pobyty w kurortach będą rezerwowane w ostatniej chwili. Jak dodał, przewiduje, że telefonów z pytaniem o wolne miejsca może być więcej dopiero w końcu czerwca lub na początku lipca.
- Turysta będzie podejmował te decyzje, patrząc na cenę, ale też w dużej mierze na pogodę, bo ta nie sprzyjała nam ani w kwietniu, ani w maju - mówił Roman Kucierski.
Jak podkreślił, turyści są ostrożni w planowaniu wypoczynku przede wszystkim ze względu na sytuację gospodarczą. - Kiedy dzwonią do nas goście, główną kwestią jest cena – chcą uzyskać jak największe rabaty, aby cena za pobyt była i satysfakcjonująca, i jak najniższa. Zdecydowanie widać tu efekt inflacji, która z miesiąca na miesiąc jest coraz wyższa, i tego, że do końca wyczekujemy na to, co się jeszcze wydarzy - wskazał ekspert.
Mniej turystów z zagranicy
Dodał, że mniej jest również turystów zagranicznych – obecnie to ok. 70 proc. rezerwacji w porównaniu do tych z zeszłego roku. W Zachodniopomorskiem nadal wypoczywają głównie Niemcy, z kolei po pandemii zmniejszyła się liczba Szwedów.
- Zauważamy też, że skraca się długość pobytu – to nie są już pobyty czternasto- czy nawet dziesięciodniowe, ale raczej siedmiodniowe. Wielu turystów przyjeżdża też na jedną noc albo ewentualnie na dwie czy trzy. Turysta skraca czas wypoczynku, co powoduje, że pobyt jest trochę tańszy - powiedział Kucierski. Jak zauważył, z rozmów z gośćmi wynika, że wolą obecnie przeznaczyć na wypoczynek mniejszą kwotę niż było to kilka lat temu, a pozostałą część pieniędzy zaoszczędzić.
Ekspert wskazał też, że tuż po wybuchu wojny w Ukrainie turyści zagraniczni zaczęli obawiać się przyjazdu do Polski. - Zaraz po wybuchu wojny całkowicie zatrzymały nam się rezerwacje i tak było przez dwa tygodnie. Często nasi goście z Niemiec czy Skandynawii mają lęk i obawy przed wojną w Ukrainie i postrzegają Polskę jako wysokie zagrożenie z racji bliskości i położenia geograficznego - powiedział Kucierski.
Według danych Urzędu Statystycznego w Szczecinie w ubiegłym roku wśród osób przebywających w turystycznych obiektach noclegowych na Pomorzu Zachodnim turyści zagraniczni stanowili 17,7 proc. (w 2020 r. 20,7 proc.). Najliczniejszą grupą turystów zagranicznych byli goście z Niemiec (84,2 proc.). Spośród pozostałych krajów najwięcej osób przybyło z Danii (3,4 proc.) oraz z Ukrainy (2,7 proc.). Większość wybierała hotele (62,4 proc.), w tym najczęściej o standardzie 4- i 5-gwiazdkowym (odpowiednio 33,2 proc. i 27,4 proc.).
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock