Amerykański sędzia federalny orzekł, że Google musi wpuścić do swojego sklepu Google Play aplikacje opracowane przez rywali. To wynik pozwu złożonego przez Epic Games, firmy znanej między innymi z produkcji gry Fortnite.
Nakaz wpuszczenia produktów konkurencji do sklepu Google Play, przez trzy lata, począwszy od przyszłego miesiąca, jest jednym z kilku zaleceń zarządzonych przez sędziego Jamesa Donato w sprawie wniesionej przeciwko Google przez Epic Games. Mają one charakter antymonopolowy.
Jak podaje BBC Google twierdzi, że złoży odwołanie od tej decyzji i poprosi o wstrzymanie zarządzonych przez sędziego środków zaradczych.
Czytaj także: Google złożył skargę na Microsoft
Sklep Google pod ostrzałem
W grudniu przysięgli stanęło po stronie firmy Epic Games, która twierdzi, że Google zdusił konkurencję, kontrolując dystrybucję aplikacji i płatności na telefonach z Androidem.
"Zmiany zagroziłyby prywatności i bezpieczeństwu konsumentów, utrudniłyby programistom promowanie ich aplikacji i ograniczyłyby konkurencję na urządzeniach" – stwierdziło Google w oświadczeniu.
Niektórzy eksperci prawni uznali to orzeczenie za znaczące wyzwanie dla dominującej na rynku garstki gigantów technologicznych. - To pokazuje, że sądy niekoniecznie są przeciwne żądaniu, by dominujące platformy dzieliły się dostępem z rywalami w imię konkurencji – stwierdziła w rozmowie z BBC Rebecca Haw Allensworth, profesor w Vanderbilt Law School.
Dodatkowe obowiązki dla Google'a
W orzeczeniu nakazano Google między innymi udostępnić swój katalog aplikacji konkurencyjnym sklepom z aplikacjami.
- Nie jest to coś, czego normalnie wymagałoby prawo antymonopolowe – powiedział Mark Lemley, profesor na Uniwersytecie Stanforda. - Ale sędzia słusznie zauważył, że po naruszeniu przepisów antymonopolowych sądy mogą nakazać podjęcie pozytywnych działań w celu naprawienia wyrządzonej szkody, nawet jeśli nie istniał taki obowiązek w pierwszej kolejności - wskazał.
Google argumentował, że jego sklep z aplikacjami Play działa w konkurencyjnym środowisku. Powołał się przy tym na konkurencję z producentem iPhone'a, firmą Apple, która również została pozwana przez Epic Games w 2020 r. Sprawa ta zakończyła się orzeczeniem sądu apelacyjnego, w którym stwierdzono, że Apple nie ma monopolu na gry mobilne.
Poniedziałkowe postanowienie jest kolejnym ciosem prawnym, jaki Google w ostatnich latach otrzymał w związku z działaniami w sprawie ochrony konkurencyjności rynku. W sierpniu amerykański sędzia okręgowy Amit Mehta stanął po stronie Departamentu Sprawiedliwości USA, który oskarżył firmę o nielegalny monopol na wyszukiwanie w Internecie. W zeszłym miesiącu sędzia okręgowy Leonie Brinkema zakończyła rozpatrywanie argumentów w związku z podobnymi zarzutami rządu, że Google dominuje na rynku technologii reklamowych.
Aplikacje i gry będą tańsze?
Krytycy firmy twierdzą, że opłaty pobierane przez Google w wysokości do 30 proc. od każdej płatności dokonanej w sklepie z aplikacjami oznaczają wyższe ceny dla konsumentów.
- To stawka, którą mogli pobrać, ponieważ byli monopolistą – powiedział Lee Hepner, starszy radca prawny w American Economic Liberties Project. Hepner stwierdził, że orzeczenie prawdopodobnie to zmieni. Deweloperzy będą mieli znacznie większą motywację do wchodzenia na ten rynek, a ceny dla konsumentów powinny być niższe – dodał.
Źródło: BBC
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock