Funt brytyjski w parze do dolara zanurkował we wtorek do poziomu najniższego od 31 lat. Na rynki padł blady strach, gdy okazało się, że rozwód Wielkiej Brytanii z Unią Europejską może naprawdę negatywnie wpłynąć na brytyjską gospodarkę - podaje CNN Money.
Według tabeli kursów średnich Narodowego Banku Polskiego, we wtorek za funta szterlinga zapłacić trzeba było 4,9139 zł. To spadek o 0, 25 proc. w porównaniu z poprzednim notowaniem w stosunku do złotego.
CNN Money podaje zaś kurs funta w stosunku do dolara. Podczas wczesnego handlu kosztował on 1, 27 dol. Jak podaje portal, to stawka jeszcze niższa, niż ta, z którą mieliśmy do czynienia wskutek natychmiastowych następstw referendum z 23 czerwca, kiedy to Brytyjczycy głosowali o dalszych losach swojego kraju w UE. Mało tego, okazuje się, że jest to wręcz poziom najniższy od 31 lat.
Brexitowy rozpęd
Plany dotyczące Brexitu nabrały rozpędu w ostatnich kilku dniach: rozmowy z UE rozpoczną się na początku 2017 roku, a ostateczne wyjście nastąpi dwa lata później. Kontrolę nad imigracją Wielka Brytania traktuje priorytetowo. Jednak europejscy liderzy wyrazili się jasno. Jeśli Wielka Brytania nie zezwoli na swobodny przepływ obywateli UE, częściowo straci dostęp do wolnego obszaru gospodarczego.
Troski inwestorów
Inwestorzy martwią się głównie o dwie kwestie. Po pierwsze, brytyjscy eksporterzy mogą mieć trudności w konkurowaniu w Europie. Po drugie zaś, krajowe banki mogą stracić swoją zdolność do prowadzenia swobodnego biznesu w całym regionie. Tysiące finansowych firm w Wielkiej Brytanii posiada aktualnie „paszporty”, które pozwalają im handlować w Europie bez zakładania oddziałów w poszczególnych krajach. Właśnie te przedsiębiorstwa są decydujące dla Wielkiej Brytanii: sektor finansowy i usługowy odpowiada za 12 proc. brytyjskiego PKB. Bloomberg podał zaś we wtorek, że premier Theresa May nie będzie przywiązywała wielkiej wagi do sektora finansowego podczas negocjacji dotyczących opuszczenia UE. Kit Juckes, strateg w Societe Generale stwierdził, że May wydaje się traktować imigrację jako „najtrudniejszą linię (…), która nie będzie poświęcana czy łagodzona po to, by utrzymać dostęp do jednolitego rynku, a zwłaszcza usług finansowych". Niektórzy inwestorzy obawiają się, że strategia poskutkuje „twardym wyjściem” z UE oraz przyniesie lata bólu dla Wielkiej Brytanii.
Odporna
Gospodarka Wielkiej Brytanii okazała się bardziej odporna, niż oczekiwano po ogłoszeniu wyniku unijnego referendum. Gwałtowny spadek wartości funta oraz duży zastrzyk pieniędzy z Banku Anglii pomogły ograniczyć tzw. „fallout”, czyli skutki uboczne Brexitu.
Tymczasem w Birmingham kolejny dzień kongresu brytyjskiej Partii Konserwatywnej, który potrwa do 5 października. W niedzielę premier Theresa May poinformowała, że W. Brytania rozpocznie pod koniec marca przyszłego roku formalne rozmowy w sprawie wyjścia z Unii Europejskiej.
Będą turbulencje
Minister finansów Wielkiej Brytanii Philip Hammond ocenił, że gospodarkę tego kraju czekają "turbulencje", kiedy rząd będzie negocjował Brexit. Dodał, że jest zwolennikiem załatwienia tej sprawy "tak szybko, jak to możliwe". Potwierdził także, że pomysł ustanowiony przez jego poprzednika, czyli zrównoważenie budżetu do 2020 roku będzie musiał zostać zrewidowany. Powodem jest Brexit, który doda do długu Wielkiej Brytanii kolejny 1 bn funtów. Funt spadł poniżej 15 proc. w ciągu ostatniego roku. Analitycy UBS prognozują, że problemy i tak są dalekie od rozwiązania. - Z naszego punktu widzenia jest to tylko kwestia czasu, zanim mniej pozytywne dane zaczną się pojawiać - ostrzegają.
Zobacz: Wielka Brytania: do końca marca 2017 roku Brexit stanie się faktem. „Pierwszy etap odzyskiwania niepodległości”
Autor: ag/gry / Źródło: CNN Money, Bloomberg, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock