Wzrost cen energii elektrycznej w 2019 roku będzie kosztował polską gospodarkę prawie 16 miliardów złotych, w 2020 roku - 22 miliardy złotych - wyliczyli eksperci Instytutu Jagiellońskiego. Dodali, że dla porównania, roczny budżet na naukę i szkolnictwo wyższe to około 25 miliardów złotych.
Na rynku europejskim rosną hurtowe ceny energii elektrycznej. To przed wszystkim wynik wzrostu cen europejskich uprawnień do emisji gazów cieplarnianych spowodowany reformą systemu handlu emisjami ETS. Do tego rosną ceny węgla kamiennego. Od końca 2017 r. koszt uprawnień do emisji tony dwutlenku węgla wzrósł z 6 euro do 20–21 euro obecnie, w szczycie kosztowały one ponad 25 euro. Eksperci Instytutu Jagiellońskiego nie mają wątpliwości - ceny uprawnień do emisji będą rosnąć.
Wzrost cen energii
Tymczasem - jak mówił w czwartek prezes Instytutu Jagiellońskiego Marcin Roszkowski - nasza energetyka w 80 proc. oparta jest na węglu kamiennym i brunatnym. Ciepłownictwo - w ponad 95 proc. - To oznacza, że ceny uprawnień CO2 bardzo mocno wpływają na ceny energii - podkreślił. W jego opinii reforma EU ETS będzie wpływać na ceny energii w Polsce jeszcze bardziej. Dotąd bowiem polska energetyka konwencjonalna korzystała ze stale malejącej liczby darmowych uprawnień do emisji. W przyszłym roku system ten będzie wygaszony, a to oznacza, że trzeba będzie ponosić koszty drożejących pozwoleń. Eksperci Instytutu wyliczyli, że już w br. konkurencyjność polskiego przemysłu na tle sąsiadów znacznie się pogorszyła. "W Polsce w lipcu tego roku koszt 1 MWh wynosił dla dużego odbiorcy około 69 euro, w Czechach 57 euro, a w Niemczech - przy uwzględnieniu rekompensaty - tylko 38 euro" - podano. Najsilniej wzrosty cen energii odczuwać będą sektory chemiczny hutniczy, przemysł elektromaszynowy oraz górnictwo. Jak wskazali eksperci, rosnące ceny energii w niełatwym położeniu stawiają sprzedawców energii "z jednej strony ceny, które oferują odbiorcom końcowym, muszą przenosić koszty energii wynikające z cen na rynku hurtowym, z drugiej muszą tak realizować politykę cenową, by nie doprowadzić do ucieczki przemysłu z Polski czy wręcz upadku niektórych gałęzi gospodarki".
Więcej OZE?
Jak mówił Roszkowski, Polska potrzebuje zintegrowanego planu działań na rzecz energii i klimatu. - Apelujemy o budowę nowego miksu energetycznego - mówił. W jego ocenie powinno w nim być więcej odnawialnych źródeł energii - przede wszystkim offshore (morskie fermy wiatrowe - red.), bilansowany gazem. - 50-60 proc. miksu opartego na OZE i gazie, z wygaszaniem węgla, będzie jakimś kierunkiem - powiedział. W jego ocenie w Polsce nie ma szansy na powstanie elektrowni atomowej. - Nie ma takiej możliwości - wybudowanie dwóch bloków po 2400 MW za 70 mld zł przy obecnej wartości polskiej elektroenergetyki szacowanej na ok. 30 mld zł, jest fizycznie niemożliwe - powiedział. Również plany budowy bloku węglowego w elektrowni w Ostrołęce, co zapowiada resort energii, są - jego zdaniem - "kuriozalne". - Mamy trwałą zapaść w sektorze, który dotyka 47 proc. naszego wytwarzania, czyli w sektorze węgla kamiennego. Cena (tony węgla - red.) jest na poziomie 100 dol., my wydobywamy - to są dane z września - po 87 dol. za tonę, lecz nie jesteśmy w stanie go przewieść, skandalicznie wysoko rośnie import; tylko w lipcu ściągnęliśmy 28 proc. z zagranicy. Budowa bloków takich jak (planowane - red.) w Ostrołęce jest kuriozalna - mówił Jak mówił, w Polsce "nie ma węgla". - Jeśli zbudujemy instalację na węgiel kamienny, którego nie mamy, to - de facto - robimy transfer na teren Federacji Rosyjskiej. Import z FR wzrósł - według wrześniowych danych - dwukrotnie. Budowa elektrowni w Ostrołęce jest kompletnie bez sensu - podkreślił Roszkowski.
Autor: tol / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock