Tydzień zaczął się fatalnie dla inwestorów. Giełdy na Wall Street zakończyły poniedziałek potężnymi spadkami - trzy główne indeksy straciły ponad 7 procent. W Polsce WIG20 zakończył poniedziałkową sesję spadkiem o 7,87 procent. Odnotował tym samym największy dzienny spadek od sesji z 10 października 2008 roku i znalazł się na najniższym poziomie od kwietnia 2009 roku. Inwestorzy obawiają się wojny cenowej na rynku ropy i skutków epidemii koronawirusa dla gospodarki.
WIG w poniedziałek na zamknięciu był o 7,28 proc. na minusie i spadł do poziomu 45 735,39 pkt., WIG20 zanotował stratę 7,87 proc. do 1625,99 pkt., a mWIG40 był niższy o 6,22 proc. (3385,71 pkt.).
W WIG20 o ponad 11 proc. spadły kursy akcji: mBanku, Alior Banku, CCC i KGHM, a o ponad 9 proc. zniżkowały JSW, Santander, PZU, PKO BP, LPP i PGNiG.
O nieco mniej niż 5 proc. spadły kursy Orange i Lotosu, a Orlen pozostał bez większych zmian.
Wśród największych spółek swoje historyczne minima pogłębiły: Alior Bank - na poziomie 18,15 zł za akcję, PGE - 3,96 zł, PGNiG - 2,676 zł oraz Tauron - 1,05 zł.
- Widać, że strach na rynkach wchodzi na wyższy poziom. W tej chwili bardziej liczy się płynność i szukanie bezpiecznych przystani niż stopy zwrotu - powiedział w komentarzu do spadków na warszawskim parkiecie dyrektor departamentu doradztwa inwestycyjnego w Noble Securities Sobiesław Kozłowski.
- Wsparciem dla krajowego rynku akcji może być to, że wycena spółek z WIG, pod względem wskaźnika cena do wartości księgowej, jest bardzo nisko i blisko poziomu z kryzysu finansowego (z 2008 roku – red.), niemniej może to zadziałać dopiero w średnim terminie, ponieważ w krótkim terminie dominuje strach przed utrzymywaniem pozycji w ryzykownych aktywach - wyjaśnił.
Spośród europejskich parkietów brytyjski FTSE 100 stracił 7,69 procent, francuski CAC 40 zniżkował o 8,39 procent, a włoski FTSE MIB - aż o 11,17 procent. Z kolei niemiecki DAX zakończył poniedziałkowe notowania ze spadkiem o 7,94 procent.
Morgan Stanley obniżył w poniedziałek swoje prognozy wzrostu PKB strefy euro w całym 2020 r. do 0,4 proc. z 0,9 proc. poprzednio. Również Nomura obniżył swój całoroczny szacunek PKB eurolandu do 0,4 proc.
Eksperci Berenberg z kolei prognozują spadek PKB w strefie euro o co najmniej 0,4 proc. w I i II kwartale. PKB Włoch może w 2020 r. spaść o 1,2 proc., a gospodarka Niemiec może się skurczyć o 0,4 proc.
"To jest szalone"
Największymi od 2008 roku spadkami zakończyły się także notowania na Wall Street. Indeks S&P 500 zniżkował o 7,6 proc., Dow Jones Industrial na koniec notowań znalazł się 7,8 proc. pod kreską, a Nasdaq - 7,3 proc.
- To jest szalone. Czuję się jak w 2007-2008, gdy w każdy weekend wydawało się, że dno nam ucieka - powiedziała Amy Wu Silverman, strateg ds. instrumentów pochodnych na akcje w RBC Capital Markets.
Indeks S&P 500 spadł już ponad 18 proc. od szczytów osiągniętych 19 lutego, sprawiając, że trwający rekordowe 11 lat rynek byka może wkrótce przejść do historii.
JUST IN: Stocks fell 7.6% in the biggest one-day drop since December 2008. For more, watch: https://t.co/fN8I5huReZ pic.twitter.com/Zoxy7HB3s6
— Bloomberg (@business) March 9, 2020
Tąpnięcie cen ropy
W poniedziałek około godziny 20.00 obserwowaliśmy ponad dwudziestoprocentowe spadki cen ropy. Baryłka ropy WTI była wyceniana po 30,92 dolara, po zniżce o 25,12 procent w stosunku do piątkowego zamknięcia. Ropa Brent taniała o 24 proc. i była wyceniana po 34,35 dolara za baryłkę. Podobne spadki cen ropy obserwowane były od początku poniedziałkowych notowań.
Analitycy jako główną przyczynę załamania rynków ropy wskazują na piątkowe fiasko negocjacji OPEC+ w Wiedniu. Ponieważ Rosja nie zgodziła się na dalsze ograniczanie wydobycia, rozmowy zostały zerwane, a Arabia Saudyjska drastycznie obniżyła swoje ceny. Nałożyło się to na coraz silniejszy niepokój związany z epidemią koronawirusa.
Dorota Sierakowska z DM BOŚ zwróciła uwagę, że notowania ropy naftowej znajdują się na najniższych poziomach od 2016 roku. - Chociaż wielu inwestorów upatruje obecnie okazji inwestycyjnych właśnie na rynku ropy naftowej, to sytuacja pozostaje niepewna, a duża zmienność może się utrzymać - stwierdziła.
Złoty traci do euro, zyskuje do dolara
W poniedziałek obserwowaliśmy osłabienie złotego wobec euro i franka szwajcarskiego. Około godziny 19 za europejską walutę trzeba było zapłacić około 4,33 zł, po wzroście o 0,62 procent.
Zdaniem głównej ekonomistki Banku Pocztowego Moniki Kurtek kurs EUR/PLN będzie się utrzymywał powyżej 4,30 zł. - W przypadku euro do złotego sporo może zależeć do tego, co się będzie działo w strefie euro, bo na razie można odnieść wrażenie, że narracja rynków dotyczy głównie Stanów Zjednoczonych - powiedziała. - Do czasu czwartkowego posiedzenia EBC (Europejskiego Banku Centralnego - red.) spodziewałabym się, że eurozłoty będzie poruszał się w dość szerokim przedziale 4,30-4,35 - dodała.
Na parze CHF/PLN obserwowany był poziom 4,08 zł, co oznaczało wzrost o 0,75 procent.
Względem dolara złoty zaś zyskiwał. Za amerykańską walutę ok. 19.00 trzeba było zapłacić 3,78 zł, po spadku o 0,58 procent.
Koronawirus na świecie
Na rynkach nie ustają obawy o skutki rozprzestrzeniania się koronawirusa. Do poniedziałku na świecie potwierdzono ponad 110 tys. przypadków zakażeń koronawirusem w około 90 krajach świata, a ponad 3,8 tys. zakażonych zmarło.
463 osoby zarażone koronawirusem zmarły we Włoszech. W ciągu doby w tym kraju zanotowano 97 zgonów. Liczba zarażonych to prawie 8 tysięcy.
Wcześniej rząd włoski ogłosił, że w ramach nowych, obowiązujących od niedzieli środków walki z epidemią, nie wolno wjeżdżać ani wyjeżdżać z regionu Lombardii, który otacza Mediolan, a także z 14 prowincji w czterech innych regionach, w tym miast: Wenecji, Modeny, Parmy, Piacenzy, Reggio Emilia i Rimini.
Autor: kris / Źródło: PAP, tvn24bis.pl