Początek tygodnia przyniósł kontynuację osłabienia złotego w stosunku do wszystkich głównych walut - ocenił w poniedziałek analityk Domu Maklerskiego mBanku Kamil Maliszewski.
O godz. 18.10 euro kosztowało 4,30 zł, dolar 3,80 zł, frank szwajcarski 3,95 zł, a za funta trzeba było zapłacić 5,43 zł.
Ropa działa na waluty
- Wydaje się, że brak porozumienia w sprawie ograniczenia wydobycia ropy przez największych producentów zaważył na postrzeganiu walut krajów rozwijających się, gdyż wiele z nich uzależnionych jest od eksportu surowców. Złotemu nie pomogły także dzisiejsze bardzo dobre dane o zatrudnieniu, które zanotowało wzrosty nie widziane od bardzo wielu lat - wskazał Maliszewski. Jak zaznaczył analityk, złoty stracił w poniedziałek do euro, które kosztuje już blisko 4,31.
- PLN z pewnością nie pomogły doniesienia z obozu rządzącego, mówiące o możliwym pośrednim zaangażowaniu NBP w pomoc kredytobiorcom walutowym, co budzi obawy o niezależność Narodowego Banku Polskiego po odejściu prezesa Marka Belki. Jak na razie nie pojawiły się szczegóły możliwego rozwiązania, lecz jeżeli zostałoby ono wprowadzone, mogłoby zostać jednoznacznie negatywnie odebrane przez inwestorów zagranicznych. Dlatego też ciągle widzimy istotne ryzyka, które będą zapobiegały umocnieniu złotego pomimo bardzo dobrych fundamentów gospodarczych - dodał.
Łaskawie dla funta
Maliszewski ocenił, że początek tygodnia okazał się niezwykle udany w przypadku funta, który zyskiwał po publikacji rządowego raportu wyliczającego negatywne skutki gospodarcze, które byłyby konsekwencją Brexitu.
Bez zmian dla dolara
- Niewiele działo się dziś na rynku dolara i najprawdopodobniej podobnie będzie wyglądała dalsza część tygodnia, dlatego że nie poznamy żadnych istotnych publikacji makroekonomicznych z USA. USD/PLN powinien pozostawać więc stabilny powyżej 3,80 - ocenił analityk.
Autor: ag/gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock