W weekend policja przyjęła wiele zgłoszeń od osób, z których kont zostały wypłacone pieniądze. Santander Bank Polska ogłosił w niedzielę, że jego monitoring wykrył przestępcze transakcje przy użyciu kart płatniczych klientów i że "wdrożył rozwiązania, które uniemożliwiły przestępcom dalsze działania".
Bank zapewnił w poniedziałek, że poszkodowani klienci otrzymali zwrot pieniędzy, a sprawa zgłoszona została prokuraturze. Santander zaznaczył, że nadal pracuje nad analizą tego incydentu, współpracując z organami ścigania oraz operatorem.
Śledztwo w sprawie wszczęła w poniedziałek Prokuratura Okręgowa w Bydgoszczy. Jego prowadzenie powierzono Zarządowi Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestępczości w Bydgoszczy.
Rzeczniczka prokuratury o śledztwie i poszkodowanych
- To postępowanie jest zbiorcze, ponieważ ma w zamyśle obejmować wszystkie osoby poszkodowane działaniami sprawców. Zakładamy, że za tym przestępstwem stoją członkowie zorganizowanej grupy przestępczej, którzy za pomocą środków technicznych uzyskali nieuprawniony dostęp do kart bankomatowych klientów banku, a następnie dokonywali wypłat gotówki w bankomatach na terenie kraju - powiedziała we wtorek rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy Agnieszka Adamska-Okońska.
Jak zaznaczyła, nad tą sprawą "już w zasadzie od weekendu pracują wyspecjalizowani funkcjonariusze bydgoskiego Zarządu Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestępczości".
- Oni aktualnie analizują bardzo dużą liczbę danych, które spływają do funkcjonariuszy. Odrębne zawiadomienie w tej sprawie złożył sam bank, który również współpracuje tutaj z organami ścigania w zakresie tego procesu wykrywczego - powiedziała.
Adamska-Okońska powiedziała, że pokrzywdzonych jest co najmniej 490 osób. - Badamy około 600 nieuprawnionych transakcji, a łączna suma strat jest wstępnie szacowana na około dwa miliony złotych. Jeżeli chodzi o pojedyncze sumy, które padały łupem złodziei, to były to kwoty od kilkuset do nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych - mówiła.
Wiele wskazuje na to, że atak na klientów banku Santander to tzw. skimming, czyli sczytanie danych z kart płatniczych i wykorzystanie ich do nieuprawnionych wypłat pieniędzy z bankomatów. Rzeczniczka prokuratury apelowała, aby uważać przy wypłacaniu pieniędzy z bankomatów.
- Sprawcy bowiem korzystają z takich urządzeń, jak bardzo małe kamery, które rejestrują wpisywany przez klienta banku kod PIN. Zanim więc zaczniemy wypłacać pieniądze z bankomatu, rozejrzyjmy się, czy nie widzimy w tym bankomacie bądź nad bankomatem podejrzanych urządzeń - powiedziała.
Bank wyjaśnia
Monika Nowakowska, przedstawicielka banku Santander, tłumaczyła w rozmowie z reporterem TVN24, że w trakcie analiz bank "zidentyfikował i skutecznie usunął podatność występującą w procesie przesyłania danych z firmy Euronet (operatora bankomatów) do banku". - Umożliwiała ona wykorzystanie skimmowanych danych z paska magnetycznego kart - dodała.
Zaznaczyła, że incydent był krótkotrwały. - Niezwłocznie wykryto i zablokowano tę możliwość przestępcom - podkreśliła.
Dodała, że środki zostały w całości zwrócone klientom.
Autorka/Autor: /ToL
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Yavdat/Shutterstock