Jak przekazała gazeta, w czasach PRL książeczki "miały być gwarancją otrzymania przez obywateli od państwa własnej nieruchomości, dziś PKO Bank Polski oferuje w zamian za nie co najwyżej kilkanaście tysięcy złotych".
PiS zwraca się do Trybunału Konstytucyjnego
Zdaniem posłów Prawa i Sprawiedliwości powinno się to zmienić, a środki zgromadzone na książeczkach powinny zostać zwaloryzowane. Domagają się, by Trybunał Konstytucyjny zajął się sprawą.
"Wstępne szacunki wskazują, że może chodzić nawet o 150 mld zł. Żeby jednak doszło do ich wypłaty, należałoby najpierw albo zmienić przepisy, które stanowią, że oszczędności zgromadzone na rachunkach bankowych (a wedle uchwały siedmiu sędziów Sądu Najwyższego z 1993 r. – również na książeczkach mieszkaniowych) nie podlegają waloryzacji, albo skierować sprawę do TK" - przypomniał dziennik.
Jak zwrócił uwagę, "PiS nie skorzystał z pierwszej możliwości podczas swoich rządów, ale zarówno w 2015 r. (przed wygranymi wyborami), jak i ponownie w 2025 r. poprosił TK o stwierdzenie niezgodności z ustawą zasadniczą tych regulacji".
Brak działań poprzedniego rządu
Zdaniem niektórych posunięcie polityków obecnej opozycji to "polityczna rozgrywka".
- Z tego powodu nie wiążę z tą inicjatywą wielkich nadziei. Gdyby PiS chciał rozwiązać omawianą sprawę, to miał osiem lat na zmianę przepisów, tak by nie były niesprawiedliwe – mówi Andrzej Kubasiak, prezes Krajowego Stowarzyszenia Posiadaczy Książeczek Mieszkaniowych PKO BP z lat 1970–1989.
Jak podkreślił, właścicielom książeczek zależy na jakimkolwiek rozstrzygnięciu TK, aby – ewentualnie – mogli się domagać swoich praw przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu.
"Co istotne, nawet gdyby TK wydał korzystne dla posiadaczy książeczek rozstrzygnięcie, to rząd Donalda Tuska – zgodnie z przyjętą strategią – najpewniej by go nie opublikował" - ocenił "DGP".
Autorka/Autor: skib/ams
Źródło: PAP, "Dziennik Gazeta Prawna"