"Bezpieczny kredyt 2 procent" przebił oczekiwania rządu Prawa i Sprawiedliwości. Eksperci zwracają uwagę, że rozjechały się projekcje dotyczące nie tylko liczby udzielonych kredytów mieszkaniowych, ale też średniej kwoty kredytu. Doprowadziło to do przekroczenia zakładanego budżetu programu. "Już brakuje 5,6 mld zł, a umowy są nadal zawierane. Spore wyzwanie dla rządu, żeby zasypać tę dziurę" - zwróciła uwagę w mediach społecznościowych wiceprezes Związku Banków Polskich Agnieszka Wachnicka.
Według danych Biura Informacji Kredytowej z programu "Bezpieczny kredyt 2 procent" skorzystało 92,6 tys. osób na łączną kwotę 27,2 mld zł. Chodzi o łączną kwotę udzielonych kredytów. Jak wskazano, program stanowił 36 proc. całorocznej wartości akcji kredytowej w segmencie kredytów mieszkaniowych, a w samym w drugim półroczu ponad połowę (51 proc.).
"Bezpieczny kredyt 2 procent" - koszt
Program wprowadzony przez rząd Prawa i Sprawiedliwości przewiduje dopłaty do kredytu przez 10 lat, tak aby oprocentowanie zobowiązania przez cały ten okres było na poziomie 2 proc. plus marża banku. Źródłem finansowania dopłat do rat jest - istniejący już w Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK) - Rządowy Fundusz Mieszkaniowy.
Zgodnie z ustawą maksymalny limit wydatków budżetu państwa w latach 2023-2032 przekazywanych do Rządowego Funduszu Mieszkaniowego z przeznaczeniem na realizację programu "Bezpieczny kredyt 2 procent" miał wynieść ponad 11,3 mld zł.
Wiceprezes Związku Banków Polskich Agnieszka Wachnicka zwróciła uwagę, że wyraźnie przekroczono te założenia, co będzie stanowiło "spore wyzwanie" dla nowego rządu. Za przygotowanie projektu ustawy odpowiadało Ministerstwo Rozwoju i Technologii, na czele którego stał Waldemar Buda.
"Na zawarte dotychczas umowy zarezerwowano dopłaty w kwocie 16,9 mld zł (na wszystkie lata). Założony w ustawie budżet do 2032 r. to 11,3 mld zł. Już brakuje 5,6 mld zł, a umowy są nadal zawierane. Spore wyzwanie dla rządu, żeby zasypać tę dziurę" - napisała Wachnicka w serwisie X (dawniej Twitter).
Pośrednik kredytowy Łukasz Sroczyński zauważył, że "rozjechały" się też inne założenia rządu PiS. "W OSR była mowa o 10 tys. kredytów w 2023 ale zakładano dużo mniejszą kwotę kredytu bo trochę powyżej 300k więc tu też się projekcje rozjechały" - wskazał. Na nowe dane BIK zwrócił też uwagę ekonomista Rafał Mundry.
W ocenie skutków regulacji dołączonej do projektu ustawy Ministerstwa Rozwoju i Technologii mogliśmy przeczytać, że "przeciętna kwota udzielanych kredytów z dopłatą do rat w roku uruchomienia programu (2023 r.) będzie wynosiła 320 tys. zł". Tymczasem z danych BIK wynika, że średnia kwota kredytu wyniosła 405 950 zł.
Rząd PiS zakładał też, że roczna liczba "Bezpiecznych kredytów 2 procent" udzielanych w latach 2023-2024 "wyniesie łącznie 50 tys. kredytów (biorąc pod uwagę uruchomienie programu w połowie 2023 r. przyjęto, że liczba udzielonych kredytów w 2023 r. wyniesie 10 tys., a w 2024 r. osiągnie wielkość 40 tys.)".
Wstrzymane przyjmowanie wniosków
W związku z przekroczeniem "progów ostrożnościowych" na początku stycznia br. BGK opublikował komunikaty, w których poinformował o wstrzymaniu przyjmowania przez banki wniosków o udzielenie kredytów mieszkaniowych w ramach programu "Bezpieczny kredyt 2 procent".
Dlaczego tak szybko przekroczono zakładane wydatki? Powodem był brak limitu kredytów udzielonych w ramach rządowego programu w 2023 roku. - W tym roku (2023 - red.) nie mamy żadnych limitów. Zapiszemy tyle, ile będzie potrzeba, czyli jak się zgłosi 50 tysięcy, czy 60 tysięcy w tym roku, wszyscy otrzymają to wsparcie - mówił w lipcu ubiegłego roku w Radiu ZET ówczesny minister rozwoju i technologii Waldemar Buda.
Co ważne, wszystkie wnioski kredytowe złożone do 2 stycznia br. miały zostać rozpatrzone. W programie określono górny limit kwoty kredytu - 500 tys. zł dla singla lub 600 tys. zł dla małżeństwa lub rodzica z dzieckiem.
Rząd Donalda Tuska pracuje nad nowym programem "Mieszkanie na start", który ma zastąpić "Bezpieczny kredyt 2 procent".
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock