Charles Milhaud - prezes jednego z największych francuskich banków podał się do dymisji. Rezygnację złożył trzy dni po ujawnieniu, że kierowana przez niego placówka straciła 600 milionów euro.
O swojej decyzji Charles Milhaud poinformował w niedzielę późnym wieczorem, po nadzwyczajnym spotkaniu kierownictwa Caisse d'Epargne - czołowego banku we Francji. Rezygnację złożyli także dwaj inni członkowie ścisłej dyrekcji banku.
- Ta strata wynika zarazem z wyjątkowej niestabilności rynków finansowych w tym okresie, jak i ze złamania przez podwładnych instrukcji danych przez dyrekcję banku, jak i przeze mnie samego - oświadczył Milhaud. - Biorę na siebie całą odpowiedzialność za tę gigantyczną stratę i nie będę się domagał odprawy - dodał.
Sarkozy oburzony
W piątek kierownictwo Caisse d'Epargne przyznało, że bank utracił około 600 milionów euro w wyniku ryzykownych operacji na giełdach w czasie światowego kryzysu. Wiadomość ta wywołała oburzenie minister finansów Christine Lagarde, która zapowiedziała sankcje wobec Caisse d'Epargne.
W podobnym tonie mówił prezydent Nicolas Sarkozy, który jeszcze w piątek domagał się, by odpowiedzialni za tę aferę "wyciągnęli z niej konsekwencje".
Jak zapewnia kierownictwoCaisse d'Epargne, "biorąc pod uwagę kapitał własny banku - ponad 20 miliardów euro - i jego dużą płynność, ta strata nie narusza finansowej solidności grupy i nie ma żadnych konsekwencji dla jej klientów".
Źródło: PAP