Rada Europejskiego Banku Centralnego pozostawiła podstawowe stopy procentowe bez zmian. Inwestorzy giełdowi, a także zadłużeni w euro i frankach odetchnęli z ulgą.
Benchmarkowa stopa procentowa kredytu refinansowego wynosi 4,00 proc., stopa oprocentowania depozytów przyjmowanych przez EBC 3,00 proc., a stopa pożyczek udzielanych bankom komercyjnym 5,00 proc.
Decydując się na nie podnoszenie stóp w strefie euro, bankierzy odsunęli niebezpieczeństwo kolejnej fali niepokoju na rozchwianych rynkach finansowych. Podobnie postąpił Bank Anglii. Choć jeszcze kilka tygodni temu jego szef Mervyn King grzmiał, że "stopy procentowe nie są instrumentem ochrony niemądrych pożyczkobiorców przed konsekwencjami ich decyzji podjętych w przeszłości". Inwestorzy giełdowi przyjęli z ulgą decyzję EBC. Po południu indeksy zaczęły powoli odrabiać straty. Tańszym kredytem w strefie euro zapewne nie przyjdzie się jednak długo cieszyć. Analitycy przewidują, że do końca roku bank podniesie jeden raz stopy o 0,25 pkt proc.
Jednak w swoim wystąpieniu po posiedzeniu EBC jego szef Jean Claude Trichet powiedział wczoraj, że będzie ściśle monitorował zarówno sytuację na rynku finansowym, jak i inflację. Na razie inflacja wynosi 1,8 proc. i jest zgodna z celem EBC, ale rekordowe ceny ropy naftowej mogą do końca roku dać impuls, który podbije wskaźnik cen do ponad 2 proc.
Co to oznacza dla polskich kredytobiorców?
Utrzymanie stóp przez EBC jest dobrą wiadomością także dla wielu kredytobiorców w Polsce, którzy wzięli pożyczki hipoteczne w obcych walutach. Na razie raty kredytów w euro nie wzrosną. Cieszyć się mogą też zadłużeni we frankach szwajcarskich, bo bank centralny Szwajcarii w ok. 90 proc. przypadków naśladuje decyzje podjęte w strefie euro, aby chronić wartość franka. Dwie trzecie kredytów hipotecznych Polacy mają w euro i frankach.
EBC podwyższył poprzednio stopy procentowe w czerwcu o 25 pkt. bazowych. Od grudnia 2005 roku bank podwyższał stopy procentowe ośmiokrotnie.
Wiele instytucji finansowych, takich jak banki czy fundusze inwestycyjne, z powodu kryzysu na amerykańskim rynku nieruchomości zaczęło tracić wypłacalność. Uratowała je dopiero interwencja amerykańskiego banku centralnego (Fed) i Europejskiego Banku Centralnego, które wspomogły je pożyczkami przekraczającymi 400 mld dol. Do kryzysu doszło, gdyż setki tysięcy Amerykanów o niskiej wiarygodności kredytowej przestało spłacać kredyty hipoteczne i stopy procentowe w USA w ciągu kilku lat podskoczyły z 1 do 5,25 proc. Hipoteki były zabezpieczeniem dla obligacji kupowanych masowo przez instytucje.
Źródło: PAP, Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24