Coraz więcej Amerykanów kupuje samochody mniejsze i spalające mniej paliwa. A to za sprawą rosnących cen benzyny w Stanach Zjednoczonych. Dużym wzięciem cieszą się pojazdy hybrydowe, czyli z napędem spalinowo-elektrycznym.
Pod koniec marca średnia cena najtańszej odmiany paliwa (tzw. regular) wyniosła, 3,92 dolara za galon (czyli dolara za litr), a w wielu miastach przekroczyła 4 dol. Jednak luksusowe marki aut, takie jak Mercedes, BMW czy Toyota Lexus, wymagają benzyny najlepszej, wysokooktanowej, która jest jeszcze droższa.
Chociaż są to ceny wciąż dużo niższe niż w Europie, ich podniesienie stanowi dla Amerykanów poważny problem, gdyż w porównaniu z Europejczykami za kierownicą spędzają o wiele więcej czasu, przez co koszt benzyny odbija się na ich domowym budżecie. Wskutek wzrostu cen paliwa rośnie też niezadowolenie z gospodarczej polityki administracji prezydenta Baracka Obamy.
Przesiadają się na... Cinquecento
W ostatnich miesiącach wzrosła sprzedaż małych samochodów, które w przeszłości były rzadkością na amerykańskich drogach. Bardzo dobrze sprzedaje się np. Chevrolet Sonic. Pojawiają się też, na ulicach miast, samochody najmniejsze, jak Fiat Cinquecento, Mercedes Smart i Mini Morris (należący obecnie do koncernu BMW).
To między innymi za sprawą popularności małych pojazdów w marcu wzrosła sprzedaż samochodów produkowanych przez trzy wielkie amerykańskie koncerny: General Motors, Ford Co. i Chrysler. Wielka trójka z Detroit sprzedała w tym miesiącu o 12 proc. więcej samochodów niż w marcu ubiegłego roku. Sprzedaż hybrydy Toyota Prius, popularnej szczególnie w niektórych wielkich miastach, jak Waszyngton i Boston, wzrosła w marcu o 54 proc. w porównaniu z tym samym miesiącem 2011 r.
Jednocześnie spadła sprzedaż niektórych marek dużych wozów typu SUV (Sport Utility Vehicle) i minivanów, jak np. Ford Expedition, który spala 12-15 litrów benzyny na 100 km.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24