Cztery lata - tyle mają potrzebować inżynierowie hinduskiego Tata Motors na opracowanie wersji modelu Nano, która bez kłopotów winna uzyskać europejską (a więc i polską) homologację. W Indiach jego podstawowa wersja kosztować ma w przeliczeniu na polską walutę ok. sześciu tys. zł.
Autko, które w drugiej połowie roku będzie dostępne na rynku lokalnym wyposażone będzie w dwucylindrowy silnik o pojemności 0,62 litra. Jego wymiary: ok. 310 cm długości, 150 szerokości oraz 160 cm wysokości. Prędkość maksymalna Nano to 105 km/h a średnie spalanie ok.5 l/100km.
Samochodzik oferuje raczej spartańskie warunki i nic dziwnego, zważywszy na jego podstawowy atrybut - bardzo niską cenę. Nie wyklucza się jego mocniejszej i bogatszej wersji, ale nietrudno się domyślić, że wtedy cena poszybuje w górę.
Na razie wiadomo, że europejską prezentację Nano będzie miał podczas salonu genewskiego za kilkanaście dni.
Chociaż samochód podlega ostatnio poważnej krytyce, trudno nie dostrzec jego roli we wprowadzeniu Indii na motoryzacyjnej mapie świata i w rozpętaniu wyścigu marek liderujących do osiągnięcia jak najniższej ceny. Efektów nie trzeba długo szukać Alians Renault/Nissan widzi szansę na auto za tys. tys. dol. Pojawiają się głosy, że wejście ma globalny rynek hinduskiego giganta sprawi, że sektor motoryzacyjny będzie musiał się zmienić i nic już nie będzie tak jak kiedyś.
Źródło: Wirtualny Nowy Przemysł
Źródło zdjęcia głównego: TVN24