Szczyt NATO pokazał, że walka z terroryzmem jest na pierwszym miejscu. To dobry sygnał - mówił w TVN24 BiS Marek Grela, były ambasador Polski przy Unii Europejskiej. Dodał, że szczyt pokazał też, że stosunki Europy z USA poprawiają się.
Marek Grela, były ambasador Polski przy Unii Europejskiej oraz były wiceszef resortu spraw zagranicznych mówił w programie "Rozmowa Poranka" w TVN24 BiS, że szczyt NATO nie miał takiego charakteru jak zwykle.
Szczyt gestów
- To był nieformalny miniszczyt, bo nie podjęto szczególnych decyzji. Chodziło o spotkanie prezydenta USA Donalda Trumpa w czasie długiej podróży do Europy i na Bliski Wschód. Nikt nie oczekiwał, że zapadną jakieś ważne decyzje. Chodziło o wysyłanie sygnałów - mówił Marek Grela i dodał, że ten szczyt pokazuje, że krok po kroku stosunki Europy ze Stanami Zjednoczonymi poprawiają się. Gość TVN24 BiS mówił również, że podczas szczytu NATO skupiono się głównie na pieniądzach. Przypomniał, że prezydent USA chciałby, aby wszystkie kraje członkowskie spełniały warunek wydawania na armię 2 proc. PKB. - Niemcy wydają 1,1 i to 40 mld euro. Zwiększenie budżetu do 2 proc. oznaczałoby, że wydają na wojsko więcej niż Rosja. Niemcy nie mają ochoty, aby stać się pierwszą potęgą militarną w Unii Europejskiej - mówił Marek Grela.
Walka z terroryzmem
Grela mówił również, że szczyt NATO pokazał, że sprawa zagrożenia terrorystycznego jest na pierwszym miejscu. - To dobry sygnał. NATO ma powołać specjalną komórkę koordynacji wywiadowczej. Unia Europejska też ma podjąć pierwsze kroki. Ale pojawił się też znak zapytania, bo w czasie wizyty Trumpa w Brukseli Wielka Brytania dowiedziała się, że tajne dokumenty służb brytyjskich dostały się do amerykańskiej prasy w związku z zamachem w Manchesterze. Premier May powiedziała Trumpowi, że takie rzeczy nie są do zaakceptowania, bo to podważa zaufanie między sojusznikami - mówił Grela.
Autor: msz/gry / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24bis