Prezydent Barack Obama stoi przed jedną z najważniejszych decyzji gospodarczych swej drugiej kadencji: ma wskazać, kto po Benie Bernanke stanie w przyszłym roku na czele Fedu. Faworytami są wiceszefowa Fedu Janet Yellen oraz były doradca Obamy Lawrence Summers.
Decyzji - jak zastrzegają źródła w Białym Domu - można spodziewać się dopiero jesienią. Ale ekonomiści i komentatorzy od kilku dni nie przestają spekulować na temat zalet i wad kandydatów. Jak piszą główne amerykańskie dzienniki, wybór "na najbardziej wpływowego technokratę w kraju" wydaje się ograniczony do dwóch nazwisk: Janet Yellen, która od października 2010 roku jest wiceszefową Rezerwy Federalnej, amerykańskiego banku centralnego, oraz Lawrence'a Summersa, który był głównym doradcą Obamy ds. polityki gospodarczej, a także ministrem finansów za prezydenta Billa Clintona.
Ważna postać na scenie
To do nowego szefa banku centralnego należeć będzie decyzja, czy i w jakim stopniu kontynuować dotychczasową "kryzysową" politykę monetarną Fedu, czy też wrócić do bardziej tradycyjnej roli banku centralnego. Za rządów Bernankego Fed od pięciu lat utrzymuje bardzo niskie stopy procentowe; ponadto co miesiąc zasila gospodarkę tanim pieniądzem, skupując długoterminowe obligacje o wartości 85 mld dolarów. Tymczasem obaj kandydaci - jak wskazuje w swej analizie "New York Times" - mają różne poglądy w kluczowej kwestii dotyczącej tego, "jak długo jeszcze i czy mocniej bank centralny powinien naciskać na wzrost gospodarczy". Yellen, jako wiceszefowa Fed, jest "architektem wysiłków, by redukować bezrobocie", a Summers i osoby go wspierające uważają, że ostatnia akcja skupowania obligacji przez Fed "przynosi niewiele dobrego, a nawet może szkodzić" - przypomina nowojorski dziennik.
Pierwsza kobieta
Yellen, jeśli zostałaby wybrana na szefową Fedu, byłaby pierwszą kobietą na czele tej instytucji. Cieszy się poparciem wielu bardziej lewicowych demokratów, którzy w piątek wysłali do Obamy list apelując o jej wybór. Wskazywali nie tylko na jej długą karierę w Fed i bliską współpracę z Bernanke w działaniach na rzecz walki z bezrobociem, ale też fakt, że była jednym z pierwszych ekonomistów, którzy przestrzegali przed ryzykiem kryzysu rynku nieruchomości.
W poniedziałek "Wall Street Journal" przypomniał wypowiedzi Yellen z połowy 2009 roku, gdy USA zaczynały wychodzić z recesji. Yellen, wówczas szefowa banku centralnego stanu San Francisco, nakreśliła bardzo ponury obraz, przewidując "frustrująco powolny" powrót na ścieżkę wzrostu. Ponadto w odpowiedzi na obawy, że pompowanie w gospodarkę pieniędzy przez Fed napędzi inflację, uspokajała wówczas, że bezrobocie i słaba gospodarka zahamuje pensje i ceny. Inni ekonomiści inaczej na to patrzyli, ale to Yellen miała rację. Od kwietnia 2012 roku USA ma najniższą inflację od lat 60. "WSJ" przeanalizował ponad 700 prognoz gospodarczych dokonanych w latach 2009-2012 przez członków Fed w różnego rodzaju przemówieniach, w tym w Kongresie. "Te najdokładniejsze pochodziły od pani Yellen" - pisze dziennik. "Janet Yellen jest najlepszym wyborem do Fed - napisał w komentarzu opublikowanym w "WSJ" prof. ekonomii Alan Blinder z Princeton University. - Jej przeszłość pokazuje, że konsekwentnie dokonywała dobrych ocen, zwłaszcza w w czasach kryzysu".
Krytycznym okiem
W tym samym poniedziałkowym wydaniu w artykule redakcyjnym "WSJ" krzywo patrzy jednak na kandydaturę Yellen dopatrując się w tym polityki promującej równość kobiet i mężczyzn. Gazeta krytycznie ocenia zresztą obu faworytów. "Problem polega na tym, że prawdopodobnie i Yellen, i Summers nie będą robić tego, co powinno być priorytetem nowego szefa Fed - czyli przywracać niezależność Fed poprzez zakończenie kosztownej polityki interwencji i skoncentrowanie się na utrzymaniu stabilności cen" - komentuje gazeta.
"Washington Post" spekulował w weekend, że piątkowy list senatorów z poparciem dla Yellen to odpowiedź na plotki, iż faworytem Obamy jest jednak Summers, który jako dyrektor Krajowej Rady Gospodarczej (National Economic Council) przy Białym Domu pomógł Obamie przeprowadzić ogromny program pobudzania gospodarki w pierwszej kadencji.
Kontrowersyjny Summers
Ale 58-letni Summers, jak wskazywał komentator "New York Timesa", jest postacią kontrowersyjną dla wielu demokratów. To on odpowiadał bowiem za deregulację sektora finansowego za prezydentury Billa Clintona. Ponadto przypominają, że Summers w 2012 roku kwestionował korzyści, jakie daje program pobudzania gospodarki przez Fed. Podobnie politykę Fed krytykował ostatnio były minister finansów Robert Rubin. Jak podkreśla "NYT", Rubin zdominował politykę gospodarczą rządów Clintona i Obamy, a teraz gorąco wpiera "swego protegowanego" Summersa na szefa Fed, podobnie jak inny były minister finansów Timothy Geithner i obecny doradca gospodarczy Obamy Gene Sperling. Bernanke został mianowany na szefa Fed przez prezydenta George'a W. Busha. Wielu Demokratów bardzo chwali jednak jego działania, podejmowane by pomóc gospodarce przetrwać kryzys finansowy i recesję. Druga czteroletnia kadencja Bernanke mija w styczniu przyszłego roku. On sam publicznie nigdy nie zrezygnował z możliwości kierowania Fedem przez trzecią kadencję. W czerwcu to Obama w wywiadzie telewizyjnym zasugerował, że pozostawał on szefem Fedu zbyt długo.
Autor: mtom/zp / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: United States Federal Reserve | TVN24